Niemcy: Lobby syjonistyczne doprowadziło do odwołania
wykładów prof. Normana Finkelsteina
21.02.2010
Pod wpływem syjonistycznych grup nacisku
działających w Niemczech doprowadzono do odwołania serii
prelekcji z udziałem prof. Normana Finkelsteina, znanego
krytyka rasistowskiej syjonistycznej polityki Izraela. Prof.
Finkelstein miał wygłosić prelekcje w Monachium (24-25
lutego) oraz w Berlinie (26 lutego), na zaproszenie m.in.
pismaJunge Weltoraz
Fundacji im. Heinricha Bölla. W związku z odwołaniem
wykładów, które miały dotyczyć sytuacji w Strefie Gazy,
prof. Finkelstein zrezygnował z przyjazdu do Niemiec.
Prof. Finkelstein, autor książki “Przedsiębiorstwo
Holokaust” (“Holocaust Industry“), krytykującej wybrane
środowiska żydowskie za wykorzystywanie tragedii Żydów
podczas II Wojny Światowej i bezwzględne robienie interesów
zasłaniając się pomocą dla “ocalałych z Holokaustu”, w
wywiadzie dla tureckiego dziennika Today’s Zaman
przeprowadzonym w styczniu ubiegłego roku, określił Izrael
jako “państwo terrorystyczne powstałe w wyniku ludobójstwa
Palestyńczyków w 1948 roku”. Dziękując premierowi Turcji
Recepowi Tayyipowi Erdoganowi oraz Turkom za odważne
wsparcie Palestyńczyków w konflikcie z Izraelem, Finkelstein
nazwał Izrael “państwem satanistycznym” oraz “państwem
obłąkanym”.
Profesor Norman Finkelstein jest synem Żydów z Polski –
matka przeżyła niemiecki obóz w Majdanku, a ojciec w
Auschwitz. W wyniku swego nieustępliwego stanowiska
krytykującego Izrael pozbawiony został m.in. prawa do
stałego etatu wykładowcy na uniwersytecie DePaul w Chicago,
a w maju 2008 roku został aresztowany na lotnisku Ben
Guriona i wydalony z Izraela z zakazem wjazdu na okres 10
lat.
————————————————————————————————————–
Wywiad z Normanem Finkelsteinem opublikowany w tureckiej
gazecieToday’s
Zaman19 stycznia 2009 roku:
„Izrael dokonuje w Gazie holokaustu”
Co Izrael pragnie osiągnąć poprzez operację w Gazie?
W zasadzie Izrael chce osiągnąć dwa cele: odtworzyć to co
określane jest jako zdolność odstraszania – co oznacza
wytworzenie lęku przed nim w państwach arabskich. Jest to
podstawowa zasada strategicznej doktryny izraelskiej.
Państwa arabskie mają bać się Izraela, jego potęgi
militarnej i powinny robić to, czego pragną Izraelczycy.
Powinny wykonywać rozkazy Izraela.
Izraelskie militarne odstraszanie doznało porażki w maju
2000 r. kiedy Hezbollahowi udało się wypędzić z Libanu
izraelskie siły okupacyjne. Niemal natychmiast po tej
porażce Izrael zaplanował następną wojnę z Hezbollahem dla
odtworzenia swej zdolności odstraszania. Po długich
przygotowaniach i po użyciu sił powietrznych, Izrael poniósł
w walce z Hezbollahem w Libanie w 2006 r. kolejną sromotną
porażkę.
Drugim celem jest udaremnienie palestyńskiej ofensywy
pokojowej. To jest następna podstawowa zasada izraelskiej
doktryny strategicznej: Nie negocjować z Arabami. Wydawać im
rozkazy. Palestyńska organizacja Hamas stała się zbyt
umiarkowana – zaczęła wysyłać sygnały, że jest gotowa uznać
formułę dwóch państw opartą o granice sprzed 1967.
Przywództwo Syrii i Zachodniego Brzegu Jordanu również
wydało oświadczenia w podobnym tonie. Izrael zaczął obawiać
się, iż będzie zmuszony wejść w negocjacje pokojowe, które
były popierane przez ostanie 30 lat przez całą światową
opinię publiczną.
Przeciwnikami takiej umowy były USA i Izrael, wspierany
przez USA. Kiedy więc Hamas stał się umiarkowany i
dotrzymywał warunków zawieszenia broni zawartego w lipcu
2008, jawił się jako godny zaufania partner do takich
rozmów. Hamas dotrzymywał danego słowa. W międzyczasie
Izrael nie dotrzymał jednego z podstawowych warunków
zawieszenia broni, jakim było zniesienie blokady. Tak więc
Izrael musiał sparaliżować tę palestyńską ofensywę pokojową.
Co zresztą zawsze robi. Prowokuje Palestyńczyków do
reagowania i pragnie zniszczyć Hamas lub doprowadzić do
takich zniszczeń, aby Hamas ponownie musiał powiedzieć, że
nigdy nie będzie negocjował z Izraelem. Tego właśnie Izrael
chciał. Izrael nigdy nie chce mieć do czynienia z
umiarkowanym partnerem, ponieważ gdy taki istnieje,
wzrastają naciski na Izrael, gdyż Hamas chce pokoju, Hamas
dotrzymuje danego słowa. Ale Izrael nie chce negocjacji.
Zatem w istocie mówi Pan, że Izrael w ogóle nie jest
zainteresowany ustanowieniem pokoju?
Izrael chce pokoju na swoich własnych warunkach, a te
warunki to takie, że Zachodni Brzeg Jordanu powinien należeć
do Izraela.
Czy obecna operacja w Gazie powiedzie się?
Przede wszystkim powinniśmy stosować właściwy język. Nie ma
żadnej operacji, nie ma żadnej wojny. To, co się dzieje, to
rzeź, masakra. Kiedy ginie 200-300 dzieci to nie jest wojna.
Kiedy z jednej strony jest potęga militarna a z drugiej
bezbronna ludność, to nie jest wojna. Kiedy strzela pan do
ryby w beczce, nie możemy tego nazywać wojną. Jak wskazał
jeden z izraelskich publicystów, nie trzeba wielkiej odwagi,
by wysłać bojowe samoloty i helikoptery z bronią pokładową
aby strzelać do uwięzionych. To, co się stało, to nie jest
wojna. Jedna trzecia ofiar to były dzieci. To nie jest wojna
– to może być tylko masakra.
Z punktu widzenia celów Izraela, trzeba powiedzieć, że
zakończyła się powodzeniem. Wywołała ona strach wśród
Palestyńczyków i wśród Arabów w ogólności, że Izrael to
państwo obłąkane i że trzeba wykonywać jego rozkazy. Po
drugie, operacja niszczy obraz Hamasu jako partnera do
negocjacji pokojowych. Można usłyszeć od Hamasu, że nie
będzie negocjował. Tego właśnie chciał Izrael.
Na pańskiej stronie internetowej można znaleźć
argument, że wnuki ocalonych z Holocaustu czynią obecnie
Palestyńczykom to, czego sami doznali od narodowych
socjalistów. Czy podtrzymuje Pan to stwierdzenie?
Ja myślę, jak zresztą wskazuje wielu komentatorów, że Izrael
staje się państwem obłąkanym. I musimy się z tym zgodzić.
Podczas gdy reszta świata chce pokoju, Europa chce pokoju,
USA chcą pokoju, to jedno państwo chce wojny, wojny i wojny.
W pierwszym tygodniu masakry w prasie izraelskiej pojawiły
się doniesienia, że Izrael nie chce skierować wszystkich
swych sił lądowych do Gazy, ponieważ przygotowuje on atak na
Iran. Następne doniesienia mówiły o planowaniu ataku na
Liban. To jest obłąkane państwo.
Zatem zgadza się Pan z tym określeniem?
Proszę spojrzeć na zdjęcia i samemu ocenić. Nie zamierzam
mówić ludziom, co powinni o tym myśleć. Ale myślę, że
powinni obejrzeć zdjęcia i sami podjąć decyzję.
Dlaczego otrzymał Pan zakaz wjazdu do Izraela na 10
lat? Będąc synem ocalałych z Holocaustu, nie może pan
przyjechać do Izraela.
Trzeba w tym miejscu powiedzieć jasno: nie przyjeżdżałem do
Izraela, nie miałem interesu, by przyjeżdżać do Izraela.
Zamierzałem spotkać się z moimi przyjaciółmi na okupowanych
ziemiach palestyńskich. A Izrael nie pozwolił mi tam
przyjechać i spotkać się z przyjaciółmi na Zachodnim Brzegu
Jordanu. Uważam, że na gruncie prawa międzynarodowego nie
mają prawa tego robić. Ja nie stanowiłem dla Izraela żadnego
zagrożenia. Następnego dnia, kiedy nie wpuszczono mnie do
Izraela, w artykule wstępnym “Haaretz” zapytywał: “Kto się
boi Normana Finkelsteina”. Oni również stwierdzali, że nie
stanowiłem zagrożenia dla bezpieczeństwa. Nie mam żadnego
szczególnego interesu, aby przyjeżdżać i odwiedzać takie
obłąkane państwo.
Są żydowscy intelektualiści, którzy nazywają Izrael
“państwem terrorystycznym”. Czy jest to właściwe określenie?
Nie wiem, jak można się z tym nie zgodzić. Celem operacji
było sterroryzowanie ludności cywilnej, aby Palestyńczycy
bali się Izraela. Jest to słownikowa definicja terroryzmu.
Słownikowa definicja mówi, że terroryzm to obieranie za cel
ludności cywilnej dla osiągnięcia politycznego celu. Celem
tej operacji, a raczej masakry, było sterroryzowanie
cywilnej ludności oraz zdewastowanie infrastruktury cywilnej
tak bardzo, żeby Palestyńczycy się poddali. Jeżeli atakuje
się szkoły, meczety, ambulatoria, szpitale,
przedstawicielstwa ONZ, to co to jest? Jeśli to nie jest
terroryzm, w takim razie cojestterroryzmem?
W pańskiej słynnej książce “The Holocaust Industry”
twierdzi Pan, że państwo Izrael, jedno z największych potęg
militarnych świata, mające zastraszające notowania w
kwestiach praw człowieka, przedstawia się jako państwo –
ofiara w celu wytworzenia odporności na krytycyzm pod jego
adresem. Czy dostrzega Pan to podczas obecnej operacji w
Gazie?
Usiłowali wykorzystać holocaust; to było zabawne w bardzo
chory sposób. Dawid Harris, przywódca Amerykańsko –
Żydowskiego Komitetu [American Jewish Committee], napisał
artykuł, w którym stwierdził, że nie jest przypadkiem, że
operacja w Gazie ma miejsce około 27 stycznia, który jest
Dniem Pamięci Holocaustu. Udaje on istnienie jakiegoś
związku. W gruncie rzeczy istnieje taki związek i polega on
na tym, że Izrael dokonuje w Gazie holocaustu. Ale nie jest
to związek, który miał na myśli. Chciał grać kartą
holocaustu – myślę, że to już tak bardzo nie działa. Było
jasne, że podczas tej ostatniej masakry w Gazie liberalna
żydowska opinia publiczna zwróciła się przeciwko Izraelowi.
Kiedy spojrzeć na te petycje, demonstracje, listy, to widać,
że poparcie dla Izraela – nie tylko wśród międzynarodowej
opinii publicznej, ale i wśród wspólnoty żydowskiej –
zmniejsza się. Tak więc karta holocaustu, karta
antysemityzmu, nie działa tak skutecznie jak kiedyś.
Przypuszczalnie Pan również zostanie nazwany
antysemitą.
Nie sądzę, żeby ta propaganda była nadal skuteczna.
W swojej książce “Poza hucpą” [Beyond Chutzpah,
Wielka hucpa] twierdzi Pan, że Izrael został utworzony w
wyniku czystek etnicznych na Palestyńczykach, ale pozostaje
jeszcze sobie odpowiedzieć na pytanie, czy było to dokonane
celowo. Jeśli było to zrobione z premedytacją, czy może być
to nazwane ludobójstwem?
To było zaplanowane i myślę, że zapis tego jest dość jasny.
Nawet Shlomo Ben-Ami, były izraelski minister spraw
zagranicznych, w swej książce “Blizny wojny” [Scars of War]
opublikowanej kilka lat temu napisał, że było całkiem jasne,
że wypędzenie w 1948 było rozmyślne i było ugruntowane w
syjonistycznej filozofii przesiedlenia. Czystki etniczne są
czystkami etnicznymi i są to zbrodnie wojenne.
Czy sądzi Pan, że media amerykańskie są zbyt
jednostronne i zbyt proizraelskie?
Myślę, że mamy tu do czynienia z dwoma czynnikami. Przede
wszystkim Izrael służy amerykańskim interesom w tym regionie
i media amerykańskie dają zawsze wolną drogę tym państwom,
które służą amerykańskim interesom. Jest to ogólny obraz,
niezbyt odbiegający do zwyczajów w innych częściach świata.
Zastraszające rządy Arabii Saudyjskiej, Egiptu, również
dostają w amerykańskich mediach wolną drogę. To jest szerszy
kontekst.
I jest oczywiście drugi czynnik, element etniczny. W wielu z
tych pism i w mediach w ogóle zaznacza się poważna obecność
Żydów, i odgrywa tu rolę swego rodzaju etniczna solidarność.
Ale sądzę, że powinniśmy kwalifikować ten drugi czynnik w
sposób dwojaki. Nie powinniśmy tracić z oczu pierwotnego
czynnika, iż Izrael jest państwem klienckim USA.
Po drugie, W ostatniej minionej wojnie liberalna ludność
żydowska, przeważnie poniżej 40-tki, całkowicie dystansowała
się od wojny, od masakry. Byli przeciwni masakrom od
pierwszego dnia.
Turecki premier Recep Tayyip Erdogan był wielce
krytyczny w stosunku do Izraela w Gazie i pewne koła
amerykańskie atakowały go za to dotkliwie. Co sądzi Pan o
jego postawie?
Wolałbym, żeby poszedł dalej. Chciałbym, żeby poszedł śladem
Kataru, Mauretanii, Boliwii i Wenezueli, które zerwały z tym
obłąkańczy państwem stosunki dyplomatyczne. Ale punkt do
którego doszedł, postawa, jaką zajął, jest wspaniała. I
byłem zadowolony widząc, że Hamas docenił gesty rządu
tureckiego i powiedział, że chciałby mieć żołnierzy
tureckich stacjonujących na “naszej granicy”. Jest to bardzo
wielka pochwała dla tureckiego rządu.
Turcy okazują Palestyńczykom współczucie, uprzejmość i
sprawiedliwość. Cały naród turecki powinien czerpać z tego
stanowiska poczucie dumy, podobnie jak to było u zarania
amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 r. To właśnie naród i
rząd turecki okazał swoją odwagę. 96 proc. narodu tureckiego
sprzeciwiało się wojnie w Iraku. Rząd turecki odmówił
Amerykanom udostępnienia ich ziemi do ataku na Irak. Teraz
naród turecki i rząd ponownie zyskują w niebie nagrodę
stając po stronie tego co słuszne, co uczciwe i co
sprawiedliwe. W najwyższym stopniu pochwalam Edrogana i
naród turecki.
Co Pan, jako syn ocalonych z Holocaustu, odczuwa
osobiście w związku z operacją w Gazie?
Upłynęło wiele lat od czasu, kiedy odczuwałem jeszcze jakiś
emocjonalny związek z państwem Izrael, który nieprzerwanie,
w sposób brutalny i niehumanitarny prowadzi swoje
niegodziwe, zbrodnicze wojny. To jest państwo wandalskie.
Jest taki rosyjski pisarz, który określał wandalskie państwa
jako Dżyngis Chana dysponującego telegrafem. Izrael jest
państwem wandalskim dysponującym komputerem. Nie odczuwam
związku emocjonalnego z tym państwem. Mam tam kilku dobrych
przyjaciół wraz z rodzinami i oczywiście nie chciałbym, aby
ktokolwiek z nich doznał krzywdy. Mówiąc to, czasami czuję,
że Izrael zrodził się z wrzących odmętów piekła, jako
państwo satanistyczne. 90 proc. jego ludności nadal je
wychwala i wiwatuje na jego cześć, czując się dumnie i
heroicznie. Wysyłają na plac zabaw czołg Sherman, żeby
miażdżył dzieci. Czy to jest bohaterstwo? Czy to jest
odwaga?
Nie pozwolono Panu wykładać na DePaul University
pomimo bardzo dobrych osiągnięć naukowych, a także miał Pan
pewne problemy z uzyskaniem doktoratu na Princeton.
Dlaczego?
Tak, miałem pewne problemy. Ale naprawdę nie mogę omawiać
moich problemów w obliczu tego wszystkiego, co dzieje się w
Gazie. Byłoby to niepoważne, trywialne i głupie. Około
trzystu dzieci zostało spalonych na śmierć; bomby fosforowe
były rzucane w całej Gazie gdzie popadło. Wszystko, co ci
ludzie chcieli odbudować, zostało ponownie zniszczone. To
izraelskie państwo dokonało inwazji w 1978, później w 1982,
następnie w 1993, w 1996, w 2006 i w 2008 i wciąż tylko
niszczy, niszczy i niszczy. A następnie ten sataniczny,
narcystyczny naród wznosi ręce i pyta: “Dlaczego nikt
nas nie kocha? Dlaczego nasi sąsiedzi nie chcą, abyśmy tutaj
byli?”
A dlaczego mieliby chcieć?
Israel is a „satanic state” – Let them all burn in
hell!
"Moim zdaniem, Izrael jako
„państwo żydowskie” stanowi zagrożenie nie tylko dla samego siebie i swoich mieszkańców, lecz
także dla wszystkich żydów oraz ludności zamieszkującej Bliski Wschód i inne regiony."
- Prof. Izrael Shahak, "Żydowskie dzieje i religia".
"Nie jestem Amerykaninem o wierze żydowskiej, ale Żydem. Jestem Amerykaninem. Byłem Amerykaninem przez 63 / 64 mojego życia, ale Żydem byłem przez 4000 lat."
- Rabin Stephen S Wise, prezydent Amerykańskiego i Światowego Kongresu Żydów