Kolejne Święta Bożego Narodzenia pod oblężeniem
Ojciec Faisal Hijazin –
22.12.2010
Sercem
Betlejem nie jest Kościół Narodzenia, franciszkański Kościół
Katolicki św. Katarzyny czy Plac Żłóbka, ani któreś z wielu
innych miejsc kultu znajdujących się w tym świętym mieście.
To nie jest grób Racheli, teraz otoczony przez kurtynę z
żelaza i cementu zbudowaną po to, by odciąć ją od Betlejem.
W gruncie rzeczy sercem Betlejem jest wspólnota wierzących,
która poprzez swoją obecność sprawia, że miejsce narodzin
Jezusa jest zadbane, pamiętane i czczone od czasu, kiedy
nasz Zbawiciel pojawił się na ziemi, narodził się z
Dziewicy, aby wybawić nas od naszych grzechów. Przez te
wszystkie stulecia, Betlejem pozostało wspólnotą
chrześcijańską.
Podczas tych świąt Bożego Narodzenia, chrześcijanie na całym
świecie będą śpiewać takie kolędy jak „O Little Town of
Bethlehem ” (Miasteczko Betlejem) nie wiedząc, że faktycznie
będą mogli wkrótce śpiewać o mieście, w którym nie można już
znaleźć żywej obecności Chrystusa, wspólnoty ochrzczonych w
Jego Ciele, Kościele, „O Lost Town of Bethlehem” (Utracone
miasteczko Betlejem) może być bardziej dokładnym odczuciem,
gdy chrześcijanie obudzą się i się okaże, że obecność
chrześcijan w tym małym świętym mieście, po 2 tysiącach lat,
dobiegła końca.
Faktem jest, że jest to społeczność dusząca się pod wojskową
okupacją oraz wszystkimi ograniczeniami wolności –
szczególnie oddzieleniem od rodziny mieszkającej bardzo
niedaleko ze względu na mur separacyjny – które niesie ze
sobą zależność od arbitralnych przepisów i bezpośrednich
gróźb przemocy. Przedłużanie, dekada po dekadzie, tej
sytuacji oznacza, że chrześcijanie opuszczają swoje ukochane
miasto i poszukują miejsc, gdzie mogą żyć jako rodziny,
mieszkać, pracować i modlić się z ludzką godnością. Być może
jest to oskarżenie, że brakuje nam woli, by cierpieć to
wszystko w Chrystusie. Choć nasza wiara wzmacniała nas przez
wiele lat, to jednak nie postrzegając żadnych zmian, wielu,
i coraz liczniejsi, wybierają miejsca, które oferują
jaśniejszą przyszłość.
Trudna sytuacja polityczna poważnie zmniejszyła
liczebność chrześcijan. Oczywiście są jakieś głosy w
międzynarodowej prasie, które przedstawiają sytuację jako
wynik prześladowań islamskich. To jest kłamstwo. Choć
oczywiście chrześcijańska wspólnota w Palestynie ma problemy
ze względu na jej status mniejszości, jak dzieje się w
przypadku populacji mniejszościowych praktycznie wszędzie,
to ostrożne badanie wśród emigrujących chrześcijan wyraźnie
wskazuje, że głównym powodem wyjazdu są warunki życia pod
ciężkim butem nielegalnej okupacji wojskowej Izraela. Jest
to sytuacja, która w takiej czy innej formie trwa już od 62
lat.
Jestem księdzem w tym regionie od 25 lat i odwiedzałem
chrześcijan w izraelskich więzieniach, uczestniczyłem w
pogrzebach chrześcijan, którzy zginęli od izraelskich
pocisków i bomb, starałem się pomagać chrześcijańskim
rodzinom, które zostały brutalnie podzielone przez izraelską
politykę odbierania Palestyńczykom prawa pobytu, zmuszając
ich do wyjazdu, a nawet lobbowałem na rzecz chrześcijan, by
przywrócić im własność po skonfiskowaniu jej przez Izrael w
celu zwiększenia nielegalnych osiedli wokół Betlejem.
Nie zawsze było łatwe kontrolowanie własnego gniewu, nie
mówiąc już o doradzaniu przebaczenia cierpiącym i w żałobie.
Niektórzy byli w stanie usłyszeć słowa komfortu Chrystusa.
Inni myślą o wyjeździe. Izrael nie rozróżnia chrześcijan i
muzułmanów. Rażącym faktem jest to, że Izraelczycy chcą
palestyńską ziemię, ale nie chcą Palestyńczyków, ludzi,
którzy mieszkali tam od tysięcy lat. I mając nieograniczoną
władzę, podejmują odpowiednie działania.
Ślady po przelocie izraelskiego samolotu bojowego F16
widoczne na niebie nad Kościołem Narodzenia, uważanym za
miejsce narodzin Jezusa Chrystusa, w czasie tradycyjnej
ceremonii rozświetlenia głównej choinki w mieście
Betlejem na Zachodnim Brzegu 15 grudnia 2010 roku,
dziesięć dni przed Bożym Narodzeniem
Podczas gdy pragniemy zrozumieć serce każdego człowieka,
nawet naszych prześladowców i oprawców, i chcemy mówić do
nich słowa pokoju i pojednania, to, być może na skutek
słabości naszej wiary, a może arogancji zrodzonej z władzy z
ich strony, nie wydaje się, byśmy cokolwiek w ten sposób
zmienili. W 2009 roku grupa osób świeckich i duchownych ze
wspólnoty chrześcijańskiej, łącznie ze mną, wydała dokument
Kairos, w którym staraliśmy się powiedzieć światu, co się
tutaj dzieje. Było to wezwanie do sprawiedliwości, pokoju i
wzajemnego zrozumienia. Otrzymaliśmy wiele wsparcia, ale
jest wiele do zrobienia.
Dzisiaj widzimy dwa sąsiadujące ze sobą miasta, Betlejem i
Jerozolimę, podzielone po raz pierwszy w historii.
Drakońskie ograniczenia swobody przemieszczania się
nadwyrężyły więzi rodzinne, społeczne i ekonomiczne do
punktu krytycznego. Osoby po obu stronach muru, które chcą
zawrzeć związek małżeński, muszą albo oddzielić się od
jednej z rodzin lub siebie, ponieważ jest prawie niemożliwe,
by jedna strona żyjąca poza murem dostała pozwolenie na
życie z małżonkiem po izraelskiej stronie.
Palestyńczycy, którzy chcą odwiedzić święte miejsca, tak jak
robili to od wielu stuleci, np. Kościół Grobu Świętego,
muszą uzyskać wydawane przez Izrael zezwolenie. Pielgrzymi,
którzy chcą odwiedzić Betlejem, często muszą przechodzić
przez uciążliwe procedury w izraelskich punktach
kontrolnych. I kłopoty te spowodowały, że wielu pielgrzymów,
którzy chcą dotrzeć do Betlejem, jest przewożonych
autobusami, i nie mogą spędzać czasu z naszymi ludźmi na
naszych przyjaznych ulicach.
Są na świecie ludzie, którzy bardziej cierpią. My, podobnie
jak wszystkie dzieci Boga, mamy wiele, by dziękować. Łączymy
się z naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie, oferując
modlitwy. Ale wypędzanie cienia z naszych serc nie jest
łatwe, gdy myślimy o tym, co się stało z naszym miasteczkiem
Betlejem, tak bardzo chrześcijańskim symbolem, dla nas
jeszcze bardziej niż kogokolwiek innego.
Chrześcijanie tutaj również są zniechęceni, gdy widzą, że
wielu braci i sióstr w Chrystusie ze Stanów Zjednoczonych
aktywnie wspiera politykę opróżniania ziemi Chrystusa z
ludności chrześcijańskiej. Czują się odrzuceni przez swoich.
Czy nie byłoby bardziej odpowiednie w imię Księcia Pokoju,
by wzywać do sprawiedliwości i równości dla wszystkich?
Jeśli chrześcijanie są przyjaciółmi Izraela, to czy
przyjaciele nie zachęcają przyjaciół do cnoty? Jeśli nie
robią tego, to czy oni są rzeczywiście przyjaciółmi?
Nasz Zbawiciel przyszedł oświetlić tych, którzy żyją w
ciemności. Niech to Boże Narodzenie oświeci wszystkie nasze
serca i niech to światło rozjaśni każde mroczne miejsce, a
szczególnie te, które są prześladowane. Niech umocni
nas w nadziei i zjednoczy w przygotowaniu do jego ponownego
przyjścia dziełami pokoju. Niech ta jedność da nadzieję
chrześcijanom w Ziemi Świętej, tak by Ciało Chrystusa, Jego
Kościół, mógł znaleźć sposób, by dalej trwać na ziemi
uświęconej Jego ziemską służbą.
Ojciec dr Faisal Hijazin jest katolickim księdzem w
parafii Świętej Rodziny w Ramallah
Źródło: maannews.net
Tłumaczenie: Ola Gordon, korekta własna