Benjamin Merhav: Faszyzm w sercu syjonizmu
Nieustanne wysiłki syjonistów zmierzające do ukrycia
faszystowskiego jądra syjonizmu były udane, ale dowody na
to, iż syjonizm jest faszystowski, istnieją i nie da się ich
wymazać. Po pierwsze, są dowody na kolaborację syjonistów z
Włochami Mussoliniego i Niemcami Hitlera, dwoma głównymi
reżimami faszystowskimi w pierwszej połowie XX wieku (tak
jak i z imperialną Japonią – przez fanatycznych syjonistów).
Po drugie, istnieje zaprawdę dowód, obecna rzeczywistość –
syjonistyczna polityka apartheidu w Izraelu oraz jego
zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości. Po trzecie, istnieje
dowód na to, że reżim apartheidu w Izraelu jest tak naprawdę
reżimem faszystowskim w przebraniu pozorowanej „demokracji”.
Na czele syjonistycznego faszyzmu stali fanatyczni
syjoniści. Włodzimierz Żabotyński, założyciel fanatycznego
syjonizmu, był także założycielem Irgun (Etzel), pierwszej
syjonistycznej grupy terrorystycznej w Palestynie. Obok
niego był Abraham Stern, założyciel drugiej syjonistycznej
organizacji terrorystycznej, Stern Gang (Lehi), która
oddzieliła się od Irgun. Zarówno Stern, jak i Żabotyński
studiowali w latach 20. we Włoszech i podziwiali
Mussoliniego i jego włoski faszyzm. Przyjaźń pomiędzy
faszystowskim dyktatorem Włoch a liderami fanatycznego
syjonizmu miała namacalne rezultaty po obu stronach. Tak
więc np. w 1934 roku Mussolini rozkazał swym faszystowskim
zbirom, Czarnym Koszulom, aby zapewnili 134 młodym
zwolennikom Żabotyńskiego (Betar) szkolenie wojskowe we
Włoszech.
Jednakże fanatycy nie byli jedynymi syjonistami
podziwiającymi Mussoliniego. W rzeczywistości, rozwinęło się
cos w rodzaju rywalizacji pomiędzy fanatykami a „głównym
prądem” syjonizmu o względy Mussoliniego. Pierwszym
syjonistycznym przywódcą, który śpieszył do Rzymu na
spotkanie z Mussolinim, był Chaim Weizman, lider „głównego
prądu” syjonizmu (który miał zostać pierwszym prezydentem
Izraela). Spotkanie miało miejsce w 1925 roku, a po nim
nastąpiły trzy kolejne przed 1935 rokiem. W dodatku dwóch
innych przywódców „głównego prądu” syjonizmu spotkało się w
Rzymie z Mussolinim. Spotkania owe miały miejsce w czasie,
gdy Mussolini był potępiony i odizolowany od świata w wyniku
inwazji swej faszystowskiej armii i okrucieństw popełnionych
w Afryce. Tak wiec był bardzo szczęśliwy mogąc spotkać się z
czołowymi przywódcami syjonizmu.
Żydowski autor Lenni Brenner opisuje w swej dobrze
udokumentowanej książce pt. „Syjonizm w
erze dyktatur” (Londyn 1983) jedno z
takich spotkań. Opisuje, jak syjonistyczny przywódca popiera
faszyzm Mussoliniego. Po tym spotkaniu „wyrazy
lojalności”, mówi autor, „i uczucia
dla faszyzmu wylały się z żydowskich ośrodków we Włoszech” popierając
Mussoliniego. Wg tej książki, Alfonso Pacifici, późniejszy
lider syjonistów we Włoszech, stwierdził w wywiadzie
udzielonym w 1932 roku, że syjonizm przekształcił się w
ideologię pokrewną faszyzmowi Mussoliniego „na
długo przed tym, gdy stało się to zasadą we włoskiej
polityce”. Jako kolejny przykład
entuzjazmu syjonistów do faszyzmu Mussoliniego można podać,
Aba Achimeira, głównego poplecznika Żabotyńskiego w
Palestynie w latach 30., uważał on Mussoliniego za „największego
geniusza politycznego stulecia” (patrz: „Historia
syjonizmu” W. Laquera, NY 1976, s.362). Ze
swej strony Mussolini zadeklarował się syjonistą i namawiał
syjonistycznych liderów do wypełniania swych planów w
Palestynie, mówiąc im, iż „aby syjonizm
mógł odnieść sukces, potrzeba żydowskiego państwa, z
żydowską flagą i z żydowskim językiem. Osobą, która to
rozumie, jest wasz faszysta Żabotyński”. Mussolini
posłał do Palestyny specjalnego wysłannika, aby mocniej
scementować tam powiązania z syjonistyczną hierarchią. „Do
roku 1935”, pisze w swej książce Lenni Brenner, „Żabotyński
stał się dla Mussoliniego kimś w rodzaju pełnomocnika od
spraw obrony”.
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy liderzy syjonizmu
rywalizowali ze sobą o przychylność Mussoliniego, włoski
dyktator miał wielkiego wielbiciela w Niemczech: Adolfa
Hitlera, przyszłego dyktatora faszystowskich Niemiec. Hitler
wyraził swój podziw włoskiemu ambasadorowi w Niemczech, w
marcu 1933 roju, mówiąc:
„Wasza Ekscelencja wie, jak wielki podziw żywię dla
Mussoliniego, którego uważam za duchowego przywódcę mojego
„ruchu”, jak również uważam,
iż gdyby nie udało mu się zdobyć władzy we Włoszech,
narodowy socjalizm w Niemczech nie miałby najmniejszej
szansy”.
Jak dziś wiadomo Hitler i Mussolini połączyli siły, by pomóc
gen. Franco w Hiszpanii i wysłali tam swe wojskowe maszyny,
by zniszczyć republikę i hiszpańską rewolucję w 1936 roku.
Równie dobrze wiadomo dziś, że faszystowska interwencja w
Hiszpanii była preludium do II wojny światowej.
Skłania nas to do zbadania syjonistycznej kolaboracji z
faszystowskim reżimem Niemiec Hitlera. Tutaj także entuzjazm
syjonistów dla Hitlera przeniknął wszystkie syjonistyczne
frakcje. Wszyscy mieli nadzieje na wielkie korzyści dla
syjonizmu po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech. Od
fanatyków, takich jak poplecznik Żabotyńskiego w Palestynie,
Aba Achimeira i „narodowego poety” syjonizmu, Chaima
Nachnana Bialika, aż do najłagodniejszego syjonisty
(uważanego za miłośnika pokoju), Normana Bentwicha, wszyscy
bardzo się ucieszyli na wieść, iż Hitler został kanclerzem
Niemiec w 1933 roku. Bialik, nadal czczony w Izraelu,
oświadczył po usłyszeniu nowiny: „Ja
również, jak Hitler, wierzę w moc idei Krwi”. Norman
Bentwich złożył następujące oświadczenie:
„Widziany oczyma opatrzności, Hitler był jak Cyrus, boski
instrument, by sprowadzić (zachodnich Żydów) z powrotem do
ich ziemi, gdyż oni mogą wnieść wkład z porządku i metody”. („Spełnienie
w Ziemi Obiecanej”, Londyn 1938, s.106).
Ten entuzjazm syjonistów dla Hitlera znalazł swe odbicie w
regularnej kolumnie Aby Achimeira, „Pamiętnik
faszyzmu”, w Hazit Ha’am, późniejszym rzeczniku
fanatycznego syjonizmu w Palestynie. Nawet mundury Bataru,
młodzieżowej organizacji Żabotyńskiego, były brązowe
(imitacja Brunatnych Koszul Hitlera). Oto, jak sytuacja
została opisana w 1934 roku przez Williama Zukermana w jego
artykule „Groźba żydowskiego faszyzmu”:
„Jakkolwiek dziwne może się to wydawać, Żydowska Partia
Faszystowska nie tylko istnieje, ale nawet przekroczyła już
punkt zabiegania o uznanie. Partia ma zorganizowanych
członków w liczbie 50 000; kontroluje szeroka prasę; wywiera
silny wpływ na syjonistyczną politykę w Palestynie i poza
jej granicami; dominuje w żydowskiej opinii publicznej w
Polsce i chwieje żydowskimi sentymentami na całym świecie”.
Fanatyczni syjoniści byli tymi, z których wyłonił się
pierwszy syjonistyczny kolaborant hitlerowskiego reżimu
faszystowskiego. Był to Georg Kareski, późniejszy lider
zwolenników Żabotyńskiego w Niemczech. W swej książce pt. „Żelazna
ściana” (Londyn 1984), Lenni Brenner
poświęcił temu pierwszemu kolaborantowi rozdział 12
zatytułowany: „Georg Kareski, syjonista
Hitlera, zdrajca nad zdrajcą”. Rozdział ten szczegółowo
przedstawia ewolucję Kareskiego z poplecznika Żabotyńskiego
w Niemczech 1933 roku, do pełnego chęci kolaboranta
hitlerowskiego gestapo. Kareski zaczął się cieszyć złą sławą
nawet wśród żydowskich uchodźców, którzy uciekali do
Palestyny. Gdy dowiedzieli się, że w 1937 roku wyemigrował
on do Palestyny, próbowali wygnać go z kraju, lecz na
próżno, gdyż miał on pełne poparcie popleczników
Żabotyńskiego w Palestynie. Było jeszcze wielu
syjonistycznych kolaborantów Hitlera, a największym z nich
był Rudolf Kastner, przywódca syjonistycznej organizacji na
Węgrzech w czasie II wojny światowej. Kastner miał pełne
poparcie hierarchii „głównego prądu” syjonizmu. Nie powinno
to nikogo dziwić, gdyż czołowi przywódcy „głównego prądu”
syjonizmu podpisali umowę z reżimem hitlerowskim tak
wcześniej, jak w roku 1933, pakt Ha’avara, który był umową
handlową. Działał on aż do rozpoczęcia II wojny światowej,
wymagając pełnej współpracy pomiędzy reżimem nazistowskim a
przywódcami syjonistycznymi. Tak np. pomarańcze z
syjonistycznej kolonii w Palestynie były ładowane na
niemieckie statki handlowe z powiewającymi na nich flagami
nazistowskich Niemiec, przyozdobionymi swastykami
(importowano 200 000 skrzynek pomarańczy).
Jakby w celu współzawodnictwa o względy reżimu
hitlerowskiego, Gang Sterna, syjonistyczna organizacja
terrorystyczna, wysłała z Palestyny wysłannika, by ten
spotkał się z hitlerowskim dyplomatą w Bejrucie. Było to w
lipcu 1941 roku, w trakcie II wojny światowej, a wysłannik
ten zaoferował reżimowi hitlerowskiemu pakt wojskowy
przeciwko aliantom. Szczegóły tej syjonistycznej misji
zostały podane do wiadomości publicznej w 1994 roku przez
Gideona Rephaela, wcześniejszego Dyrektora Generalnego
Izraelskiego Biura Zagranicznego.
Motto reżimu faszystowskiego we Włoszech brzmiało tak: ”Wierz,
bądź posłuszny, walcz”. Historia syjonistycznego
państwa Izrael pokazuje, że tu panowało to samo hasło. Co
więcej, dwóch izraelskich profesorów – z których żaden nie
był przeciwny syjonizmowi – prof. Y. Leibovitch i prof.
Israel Shahak uważali, że społeczeństwo Izraela szybko
przemieszcza się w kierunku nazizmu. Czy dotychczasowe
dowody nie wystarczają, by stwierdzić, że faszyzm tkwi w
sercu syjonizmu? Jeśli tak, to następujące dowody powinny
rozwiać takie wątpliwości.
Drugi artykuł z tej serii, „Rasizm w sercu
syjonizmu i ‘lewicowi’ syjoniści” udowadnia,
iż syjonizm jest rasistowski w swym wnętrzu, i że reżim
rządzący społeczeństwem izraelskim jest syjonistycznym
reżimem apartheidu. Czy jakikolwiek reżim apartheidu może
być reżimem demokratycznym? Nie, oczywiście, że nie. Tak jak
było to w południowej Afryce, taki reżim może być jedynie
reżimem faszystowskim. W Izraelu jest około miliona
Palestyńczyków będących oficjalnymi obywatelami państwa
syjonistycznego, lecz w rzeczywistości są obywatelami
trzeciej kategorii (obywatele drugiej kategorii to Żydzi
Orientalni). Co więcej, nawet obywatele „pierwszej klasy”
maja bardzo mało do powiedzenia w sprawie rządzenia krajem
(poza członkami rządzącej klasy syjonistycznej, rzecz
jasna). Czwarty artykuł w rozdziale „Więcej
o syjonistycznej bezczelności” z mojej
wcześniejszej serii wyjaśnia tę sprawę w następujący sposób:
„Tak, w Izraelu jest parlament. Jest to syjonistyczna
instytucja, do której wybierani są tylko syjonistyczni
politycy… system prawny w Izraelu jest podobno wzorowany na
brytyjskim prawie zwyczajowym, któremu daleko jest do bycia
idealną gwarancją wolności czy demokracji, lecz w
syjonistycznej rzeczywistości Izraela nawet ta niewielka
gwarancja „rządów prawa” jest całkowicie przekreślona przez
różne „przepisy awaryjne” lub przez tajne rządy
syjonistycznego Gestapo. Zbadajmy wpierw aspekt prawny.
Jeden z najbardziej tyranicznych fragmentów
ustawodawstwa na całym świecie jest używany przez
syjonistycznych przywódców jako część systemu prawnego
Izraela od momentu jego powstania w 1948 roku. Jest to
cieszący się złą sławą kodeks Przepisów Obronnych
(awaryjnych) z 1945 roku. Pierwotnie został on uchwalony
przez władze Mandatu Brytyjskiego, aby zatuszować
terrorystyczną kampanię syjonistów przeciwko Brytyjczykom;
terror ten miał na celu zniesienie panowania brytyjskiego i
wprowadzenie na jego miejsce panowania syjonistycznego w
całej Palestynie. W owym czasie hierarchia syjonistyczna
silnie przeciwstawiała się tym Przepisom Awaryjnym i jeden z
jej czołowych przedstawicieli, syjonista-prawnik, który
później został Ministrem Sprawiedliwości w Izraelu,
powiedział:
‘Przepisy Obronne w Palestynie nie mają swego
odpowiednika w żadnym cywilizowanym kraju. Nawet
w nazistowskich Niemczech nie było takich praw… Musimy
oznajmić w oczach całego świata: Przepisy obronne
(brytyjskiego) rządu Palestyny są zagrożeniem dla
fundamentalnych praw’ (patrz hebrajski magazyn Hapraklit,
luty 1946)”
Jednym z argumentów, jaki syjonistyczni przywódcy mają na
wyjaśnienie powodów kontynuacji tego tyranicznego
ustawodawstwa jest to, że rząd państwa Izrael nie używa go
przeciwko obywatelom Izraela. Jest to zarówno niewłaściwe,
jak i niezgodne z prawdą. Jest to kłamstwem, gdyż np.
cenzura rządowa w Izraelu oparta jest na owych Przepisach
Awaryjnych dając rządowi codzienną kontrolę, kontrolę
polityczną nad prasą w Izraelu. Argument ten jest i tak
fałszywy, gdyż sam fakt istnienia ustawy świadczy o tym, iż
wszystkie istoty ludzkie są cały czas zagrożone.
Syjonistyczni przywódcy z pewnością użyliby tego
faszystowskiego ustawodawstwa, gdyby poczuli, że ich rządy
są kwestionowane. Zrobili z niego szeroki użytek przeciwko
Palestyńczykom w 1967 roku na zaatakowanych ziemiach
Palestyny. Tam syjonistyczny przywódcy nie używali
przebrania, a raczej brutalnego i arbitralnego terroru
reżimu faszystowskiego. Tam, na Ziemiach Okupowanych,
istnieje terrorystyczna dyktatura syjonistycznych przywódców
Izraela. Tam widać syjonistyczny faszyzm w akcji. Tam
dominującą rolę odgrywa syjonistyczne Gestapo – jego
wszystkie trzy odłamy: Shin Bet, Shabok, Mossad – zarówno na
terenie państwa syjonistycznego, jak i poza jego granicami.
Potajemny i ultra tajny charakter syjonistycznego Gestapo
pozwala mu na popełnianie okrucieństw i zbrodni przeciwko
ludzkości bez ponoszenia odpowiedzialności, i ma ono pełne
poparcie CIA. Połączyło ono rolę podobną do pełnionej
pierwotnie przez Gestapo w hitlerowskich Niemczech z rolą
międzynarodowego syndykatu przestępczości zorganizowanej.
Wcześniejszy reżim apartheidu w południowej Afryce miał
podobną tajną organizację, która była jego głównym filarem.
Po ujawnieniu kompromitujących faktów o zbrodniach przeciw
ludzkości przez syjonistyczny reżim apartheidu w Izraelu,
moja rodzina i ja sam staliśmy się celem dla syjonistycznego
Gestapo do wymierzenia „kary”. Stało się to tutaj, w
Australii, z pomocą ASIO, australijskiej tajnej policji.
Jednakże nawet przed przyjazdem tu z Izraela (w następstwie
i z powodu inwazji syjonistów na ziemie arabskie w 1967
roku), miałem na karku syjonistyczne Gestapo. Nie byłem
wówczas przeciwnikiem syjonizmu, lecz byłem szeregowym
aktywistą pokojowym, gwałtownie przeciwstawiającym się
militarnym zapędom i wyścigowi zbrojeń prowadzonym przez
przywódców Izraela. Moim największym „grzechem” w oczach
szefów syjonistycznego Gestapo było to, że podałem do
publicznej wiadomości informacje o zamierzeniach stworzenia
broni nuklearnej i wyścigu zbrojeń rozpoczętym przez
syjonistycznych przywódców. Celem tego nowego i bardzo
niebezpiecznego wyścigu było zdobycie władzy nad całym
Bliskim Wschodem. Al Ha’mishmar, rzecznik „lewicowego”
syjonizmu, opublikował mój artykuł potępiający tajne dążenia
rządu do produkcji broni nuklearnej. Moja wiedza oparta była
na spotkaniu z prof. Martinem Buberem, który razem z kilkoma
innymi naukowcami przeciwstawiał się celowi Dimona Nuclear.
Mój artykuł z pewnością rozwścieczył szefów syjonistycznego
Gestapo, gdyż zaczęli mnie nękać. Tak więc nagle dostałem
wezwanie do wojska, by odsłużyć swą doroczną służbę
rezerwową pilnując materiałów wybuchowych i bunkrów z
amunicją w sercu pustyni Negev – praca dawana zwykle
wojskowym jako kara. W każdym razie, jako prawnik powinienem
był zostać wyznaczony do pracy w biurze niedaleko od domu,
jak wszyscy izraelscy prawnicy, a odmówiono mi tego w
czasie, gdy moja ówczesna żona bliska była urodzenia naszego
syna.
Benjamin Merhav
PS. Podkreślenia w tekście pochodzą od autora.
Dla zainteresowanych innymi tekstami B. Merhava podajemy
jego adres:
Benjamin Merhav, 25 Moodie Street, Caulfield East, Vic.
3145, Australia
Źródło: http://innyswiat.most.org.pl/15/faszyzm.htm