Ben White: Izraelski apartheid na
Terytoriach Okupowanych
Jak
pokrótce wspomniano pod koniec części pierwszej,
konieczność przeprowadzenia czystki etnicznej na
rdzennych Palestyńczykach postawiła Izrael przed
potężnym dylematem, gdy w 1967 r. rozpoczął on
okupację reszty Palestyny (tj. Zachodniego Brzegu,
Jerozolimy Wschodniej i Strefy Gazy). Nie mogąc – z
uwagi na dbałość o stosunki międzynarodowe oraz
kontekst regionalny – przeprowadzić masowych wypędzeń,
Izrael musiał pogodzić się z tym, że na Okupowanych
Terytoriach Palestyńskich miażdżącą większością ludności
pozostaną Palestyńczycy Aby zatem kontrolować dostęp do
ziemi i zasobów naturalnych, oraz by trwale osłabić i
rozbić Palestyńczyków, Izrael musiał rozwinąć tu system
apartheidu o wiele jeszcze bardziej rozpasany niż ten
znany już od 1948 r.
Izrael napotkał jednak na problem: społeczność
międzynarodowa uznała mianowicie, że terytoria
palestyńskie zdobyte przez to państwo w 1967 r.
znajdują się, jako terytoria okupowane, jedynie pod
tymczasową kontrolą izraelską do czasu realizacji
przyszłych porozumień pokojowych. Również prawo
międzynarodowe i humanitarne nakładały na siły
okupacyjne bardzo surowe ograniczenia w kwestii tego, co
mogą, a czego nie mogą robić na terytorium znajdującym
się pod ich kontrolą.
Wobec tych wszystkich przeszkód reżim apartheidu mający
kontrolować Palestyńczyków trzeba było ustanawiać
stopniowo, po cichu i w sposób zakamuflowany. Protesty
były jednak na tyle słabe, że Izrael często mógł je po
prostu ignorować; innym razem stosował fikcje prawne,
czy też podbechtywał radykalny religijny ruch
kolonizatorski, którego „wysunięte placówki” zamieniały
się w oficjalne kolonie. Najczęściej znajdowano wymówkę
w postaci „względów bezpieczeństwa” modyfikując tempo
kolonizacji z uwagi na delikatność „procesu pokojowego”
czy też w okresach, w których wybuchała przemoc ze
strony Palestyńczyków.
W ciągu ostatnich 40 lat Izrael skutecznie zintegrował
podbity obszar z terytorium sprzed 1967 r. tworząc istną
„sieć kontroli”, na którą składają się kolonie
żydowskie, drogi tylko dla kolonistów, posterunki
kontrolne, bazy wojskowe, strefy zakazu wstępu oraz
przejęte zasoby wodne. Poniżej przedstawione zostaną
kolejne mechanizmy i znaki szczególne apartheidu
izraelskiego na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich.
GRABIEŻ ZIEMI
Zdecydowaliśmy z entuzjazmem, że staniemy się
społeczeństwem kolonialnym […] dokonując rabunku i
znajdując usprawiedliwienie dla tych postępków.
Michael Ben-Jair, marzec 2002
Panowanie Izraela na Okupowanych Terytoriach
Palestyńskich od 1967 r. oznacza nade wszystko grabież
ziemi. Izrael usiłował i usiłuje skryć grabieżczy
charakter swych konfiskat ziemi za zasłoną dymną
rzekomej legalności i „procesu odpłaty”. Zaraz po
wojnie w 1967 r. wojsko izraelskie wydało serię
„rozkazów wojskowych” mających za cel ułatwienie
przejmowania mienia Palestyńczyków.
Izraelska polityka na Okupowanych Terytoriach
Palestyńskich oznaczała repetycję wielu środków, w tym
środków prawnych, jakie wykorzystał on po 1948 r.
Nabrało to impetu po 1979 r., gdy „agencje rządowe
uruchomiły olbrzymi projekt kartografii i rejestracji
ziemi w celu rozpoznania, do jakich ziem publicznych
Izrael może rościć sobie prawo”. Ziemię przejmowano, gdy
dany Palestyńczyk nie mógł udowodnić swego tytułu
własności ziemi oraz wykazać, jak obecnie ją użytkuje
(stawała się wówczas palestyńską ziemią publiczną).
Raport Amnesty International z 1999 r. szczegółowo
analizuje sposoby, za sprawą których kolejne rządy
izraelskie dopuszczały się w kwestii „ziemi publicznej”
manipulacji umożliwiającej kolonizację na masową skalę.
Wskazuje też na cyniczny sposób, w jaki władze
izraelskie wykorzystują ustawodawstwo ottomańskie z 1858
r. Z jeszcze większym cynizmem poddano Palestyńczyków
dyskryminacji w oparciu o zakaz „budowania na ziemi
państwowej czyjej dzierżawy” przez „osoby obce”. Jest
ironią losu, że o ile imigranci przybywający zgodnie z
Prawem Powrotu (tj. Żydzi) otrzymują pełne prawa, o tyle
społeczność palestyńską na obszarach okupowanych od
1967 r. określa się mianem „osób obcych”.
Tempo kolonizacji izraelskiej było zmienne, choć
zarówno rządy Likudu, jak i rządy Partii Pracy
prowadziły na szeroką skalę agresywną politykę
konfiskat. Co więcej, nawet w latach „procesu
pokojowego” po porozumieniach w Oslo rząd izraelski
skonfiskował około 35 tys. akrów ziemi na Zachodnim
Brzegu, „z których wiele stanowiło obszary rolne i
których wartość przekraczała miliard dolarów” w celu
rozbudowy kolonii oraz budowy opasającej je sieci dróg.
Każdego roku między 1995 a 1999 Izrael konfiskował
obszar równy obszarowi Londynu.
Do połowy lat 80. obszar dostępnych Palestyńczykom ziem
uprawnych na Zachodnim Brzegu skurczył się o 40%.
Sprawozdawca Specjalny Komisji ONZ ds. Praw Człowieka
szacował wiosną 2000 r. – na 6 miesięcy przed wybuchem
Drugiej Intifady – że Izrael zdążył skonfiskować 60%
Zachodniego Brzegu, jedną trzecią Strefy Gazy oraz jedną
trzecią należących do Palestyńczyków terenów w
Jerozolimie.
NABIL SABA
W 1972 r. żołnierze izraelscy zapukali do mego
rodzinnego domu na wzgórzu Bejt Dżala, proponując
memu ojcu kupno jego ziemi. Odmówiliśmy. Więc niemal
każdego dnia i nocy nachodzili nas, grozili, starali
się zastraszyć. Zamknęli mnie i moich braci w
więzieniu. Fałszywie oskarżono nas o przekazanie
partyzantom 300 dinarów, co stanowiło wówczas
olbrzymią sumę. Pobili w więzieniu mojego brata.
Izraelczycy przyszli do mojego domu i postawili mnie
oraz moich braci pod ścianą. Zapytali moją matkę,
którego z nas jej zdaniem najlepiej zabić
pierwszego. Zaczęła płakać. Rok później opuściliśmy
dom, zabierając ze sobą większość swych rzeczy.
Myśleliśmy, że odchodzimy tylko tymczasowo;
uczyniliśmy to ze strachu.
Gdy zobaczyłem potem to miejsce i znajdujące się tam
izraelskie zabudowania, dostałem ataku serca.
Wcześniej rosły tam winogrona i drzewa figowe; ale
wszystko zaorał buldożer, tak jak dziś buldożery
niszczą drzewa oliwne. Mój ojciec powiedział przed
śmiercią, że chciałby móc jeszcze choć jedną noc
przespać we własnym pokoju. Nigdy nie zapomnę tych
słów.
Źródło: Wywiad przeprowadzony przez autora
KOLONIE
Nie ulega wątpliwości, że to rząd izraelski
zainicjował tworzenie osiedli, stymulował ich
powstawanie oraz je rozmieścił; osadnictwo nie było
spontanicznym ruchem masowym, działającym wbrew rządowi
czy przy jego obojętności. Co więcej, politykę tę przez
ponad 30 lat kontynuowały energicznie wszystkie
administracje rządowe od 1967 r. aż po dzień
dzisiejszy.
Ariel Szaron
Arabowie powinni każdej nocy widzieć z odległości
500 metrów, jak Żydzi zapalają światło.
Tenże, w trakcie przelotu nad Okupowanymi
Terytoriami Palestyńskimi
Duża
część ziemi, konfiskowanej wciąż przez Izrael
Palestyńczykom z Okupowanych Terytoriów Palestyńskich,
wykorzystywana jest pod nielegalne kolonie osadników
oraz związaną z nimi infrastrukturę. Od 1967 r. Izrael
ustanowił 135 oficjalnie uznanych kolonii na okupowanym
Zachodnim Brzegu (wraz z Jerozolimą Wschodnią) oraz 16 –
następnie zdemontowanych w 2005 r. – w Strefie Gazy (nie
wspominając o licznych koloniach „nieoficjalnych”).
Liczba ich mieszkańców wynosiła w chwili pisania tej
książki łącznie nieomal pół miliona, w tym ponad 280
tys. kolonistów na Zachodnim Brzegu oraz ponad 180 tys.
w nielegalnie zaanektowanej Jerozolimie Wschodniej.
Należy pamiętać, że wszystkie te kolonie pozostają
nielegalne w świetle prawa międzynarodowego, a ich
istnienie wielokrotnie spotykało się z potępieniem ze
strony takich ciał jak Organizacja Narodów Zjednoczonych
oraz Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze.
Choć rząd izraelski, jak też proizraelscy propagandyści
na Zachodzie, wielokrotnie starają się zaciemnić sprawę,
twierdząc, że istnieje tu poważny spór prawny, to w
1967 r. sam rząd izraelski przyznał, że tworzenie
kolonii jest nielegalne.
DAWUD NASSAR
Walczymy od 1991 r., broniąc naszej ziemi przed
wojskiem izraelskim. Ktokolwiek „twierdził”, że
posiada ziemię, musiał iść do sądu wojskowego i
przedstawić swą sprawę. Niektórzy nie mieli żadnych
papierów, żadnych dokumentów, które potwierdzałyby
ich własność ziemi, więc ją stracili.
Gdy wybuchła Druga Intifada, koloniści starali się
skonfiskować ziemię. Przychodzili nieraz z
karabinami maszynowymi. Za którymś razem pokazałem
jednemu z nich papiery dowodzące, że jestem
właścicielem tej ziemi, na co odparł, że on ma
papiery od Boga. Starali się poprowadzić drogę przez
naszą ziemię, ścinali nasze drzewa, zrywali płoty,
niszczyli studnie, lecz wciąż to wszystko
naprawialiśmy. Staramy się tu pozostać na zawsze.
Nazwaliśmy nasz projekt „Namiotem Narodów” –
miejscem, w którym zbliżają się do siebie różne
religie, kultury i narodowości. W Strefach A i B
funkcjonuje wiele takich projektów, ale działalność
tam nie jest najważniejsza. Jeśli nie będziemy
działać w Strefie C, to mogą nam odebrać ziemię w
ciągu jednego dnia.
Źródło: Wywiad przeprowadzony przez autora
Doradca prawny izraelskiego ministerstwa spraw
zagranicznych w „ściśle tajnym” memorandum przedstawił
wniosek, że „cywilne osadnictwo na terytoriach
administrowanych stoi w wyraźnej sprzeczności z
klauzulami Czwartej Konwencji Genewskiej” podkreślając,
że zakaz kolonizacji jest „kategoryczny i niezależny od
motywów i celów transferu, oraz ma za cel
uniemożliwienie kolonizacji podbitego terytorium przez
obywateli państwa – zdobywcy”.
Izrael
starannie rozplanował rozmieszczenie ważnych kolonii,
często skupiając je w celu stworzenia ich „bloków” w
miejscach strategicznych, szczególnie w okolicach
Jerozolimy. Światowa Organizacja Syjonistyczna i
ministerstwo rolnictwa przygotowały w 1983 r. „plan
ogólny” kolonizacji, który „przewidywał ostateczne
przyłączenie Zachodniego Brzegu do Izraela, oraz
wysuwał cel rozprzestrzenienia możliwie dużej ludności
żydowskiej na obszarach stanowiących wysoki priorytet
dla osadnictwa”. Celem tej polityki „faktów dokonanych”
jest zatem stworzenie obszarów, które Izrael zdoła
ostatecznie zaanektować.
Twierdzi się czasem, że do budowy kolonii przyczynia się
głównie izraelska „prawica” polityczna, w szczególności
zaś fanatycy religijni. Faktycznie jednak przez
dziesięciolecia utrzymywał się znaczący konsens wśród
całego izraelskiego spektrum politycznego. I tak np.
gdy Partia Pracy oddawała władzę 10 lat po wojnie w 1967
r., „już 50 tys. Żydów zostało osiedlonych w nowych
osiedlach żydowskich, ustanowionych na przyłączonych do
Jerozolimy peryferiach terytoriów okupowanych”.
Likud entuzjastycznie kontynuował dzieło rozpoczęte
przez Partię Pracy, w okresie funkcjonowania jego
pierwszego rządu zwiększając ponad dwukrotnie liczbę
kolonii oraz czterokrotnie liczbę ich ludności. Można by
jednak pomyśleć, że przynajmniej po porozumieniach z
Oslo nastąpi jeśli nie zamrożenie, to chociaż
ograniczenie kolonizacji izraelskiej. Faktycznie jednak
w kolejnych latach liczba kolonistów się podwoiła – w
latach 1993-96, gdy ster rządów dzierżyła Partia Pracy,
liczba kolonistów na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy
wzrosła o 50%, sięgając 147 tys.
„OBWODNICE”
Opierający się na separacji poprzez dyskryminację
reżim drogowy wykazuje wyraźne podobieństwa z
rasistowskim reżimem apartheidu, który do 1994 r.
istniał w RPA.
Raport B’Tselem, 2004
Nieodłączną składową kolonizacji izraelskiej na
Okupowanych Terytoriach Palestyńskich pozostaje sieć
„obwodnic”, łączących kolonie i przyczyniających się do
dalszego pokawałkowania ziem Palestyńczyków. W 2000 r.
drogi te liczyły łącznie 340 km oraz pokrywały 51,2 km2 ziem
na Zachodnim Brzegu. Jeff Halper z Izraelskiego Komitetu
Przeciwko Wyburzaniu Domów wskazał, że ,,obwodnice” te
są „otoczone z obu stron kordonami sanitarnymi,
oznaczającymi zniszczenie wszystkich domów, pól
uprawnych i sadów, które staną na ich drodze” oraz
włączają „Zachodni Brzeg do narodowego systemu
drogowego Izraela”.
„Obwodnice” służące obywatelom izraelskim, a nie
Palestyńczykom, zarządzane są w oparciu o
dyskryminacyjny system nieraz uniemożliwiający
Palestyńczykom korzystanie z tych dróg, co najmniej zaś
utrudniający je za sprawą rozlicznych restrykcji od
przeszkód fizycznych, aż po specjalne przepustki. Nowe
izraelskie plany w latach 2005-06 zmierzały ku
„unowocześnieniu” systemu „obwodnic” w związku z tym
„tworząc w Palestynie państwo enklaw, otoczonych przez
mury oraz połączonych tunelami i specjalnymi drogami.
Tworzy to „apartheid drogowy dla Palestyńczyków na
Zachodnim Brzegu”, w ramach którego „istniejące drogi
zarezerwowane zostaną dla Żydów, łącząc ich kolonie ze
sobą nawzajem oraz z Izraelem”.
Mniej więcej w tym samym czasie izraelskie władze
okupacyjne dokonały praktycznych posunięć na rzecz
wzmocnienia separacji, m.in. zaprowadzając blokadę
wojskową, uniemożliwiającą „Palestyńczykom poruszanie
się główną arterią Zachodniego Brzegu”. Ów plan rządowy
wyraźnie zmierzał do odcięcia „wszystkich Palestyńczyków
od dróg, którymi poruszają się po Zachodnim Brzegu
Izraelczycy”; jego celem było „całkowite odseparowanie
od siebie obu populacji”.
W 2008 r. Izrael miał trudności z zachowaniem choćby
pozorów demokracji. Po raz pierwszy w historii Sąd
Najwyższy podjął tymczasową decyzję w sprawie
konkretnej drogi (nr 443) na Okupowanych Terytoriach
Palestyńskich, postanawiając o zamknięciu jej dla
Palestyńczyków wyłącznie „dla wygody podróżujących
Izraelczyków”. New York Times opublikował artykuł o
„systemie drogowym dwóch prędkości”, w którym cytuje
prawnika Stowarzyszenia Na Rzecz Praw Człowieka w
Izraelu Limora Jehudę, używającego tego właśnie słowa:
apartheid.
POSTERUNKI KONTROLNE I BLOKADA
System posterunków kontrolnych funkcjonuje wyłącznie
w wyniku niechęci Izraela do oddania całego terytorium
Zachodniego Brzegu wraz z koloniami. Ma on na celu
zapewnienie kontroli Izraela nad życiem Palestyńczyków.
Icchak Laor
Celem posterunków kontrolnych jest manifestowanie,
że posiadamy siłę i władzę, mają siać strach oraz
symbolizować wrodzone upośledzenie i niższość tych,
którzy znajdują się pod okupacją.
Meron Benvenisti
Izrael
utrudnia poruszanie się po Okupowanych Terytoriach
Palestyńskich na wszystkie możliwe sposoby, poczynając
od obsadzonych żołnierzami posterunków kontrolnych po
blokady dróg i żelazne bramy. Większość tych przeszkód,
w tym większość stale obsadzonych załogą dużych
posterunków, nie znajduje się na Zielonej Linii, lecz
ogranicza, czy wręcz zupełnie uniemożliwia
przemieszczanie się osób pieszych i zmotoryzowanych z
jednego palestyńskiego miasta do innego. Organizacja
Narodów Zjednoczonych skrupulatnie dokumentuje ilość i
charakter owych przeszkód, do których należą również
rowy, nasypy, Mur Separacyjny (o którym później) oraz
rozrzucone czy „ruchome” posterunki kontrolne.
SZAZA JUNIS
Jestem studentką na Uniwersytecie w Nablusie. Lecz
żyję wraz z rodziną w Dżeninie, muszę więc udawać
się w trudną podróż do Nablusu przez izraelskie
posterunki kontrolne. Nigdy nie wiem, ile czasu tym
razem zabierze mi podróż. Kiedyś wyjechałam po
południu z Dżeninu i dotarłam na posterunek
kontrolny. W kolejce czekały setki samochodów, było
strasznie zimno, posuwaliśmy się do przodu, by
dotrzeć na drugą stronę. Gdy doszłam do żołnierzy,
jeden z nich popchnął mnie na ziemię twierdząc, że
przekroczyłam linię. Jeden z Palestyńczyków podszedł
do niego i też go popchnął, więc rzuciła się na
niego cała masa żołnierzy, pobili go i gdzieś
zabrali – nie wiem dokąd.
Źródło: Wywiad przeprowadzony przez autora
Biuro ONZ ds. Organizacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) w
Jerozolimie obliczyło w maju 2008 r., że na Zachodnim
Brzegu znajduje się 607 różnego rodzaju barier, co
oznacza 7% wzrost od września 2007 r. OCHA podkreśliło
też, że „środki te stosowane są często w sposób
nieprzewidywalny”, co oznacza, że „całkowita liczba
przeszkód drogowych obecnych w danym momencie, choć
pozostaje ważnym wskaźnikiem, nie oddaje pełni
surowości reżimu blokad”.
Izrael twierdzi, że ustanawia posterunki kontrolne w
celu walki z terroryzmem. Trudno jednak dociec, jakie to
„względy bezpieczeństwa” mogą stać za uniemożliwieniem
Palestyńczykom dotarcia na własne wesele czy
zablokowaniem jedynej drogi łączącej daną wieś ze
światem. Nawet w artykule wstępnym w Ha’aretz
zasugerowano, że „okrążanie, czy, mówiąc bardziej
wprost, oblężenie wsi palestyńskich”, nie mające nawet
„pozoru działania w dbałości o bezpieczeństwo”, jest
faktycznie „realnym narzędziem Zasady odpowiedzialności
zbiorowej”.
Posterunki kontrolne oraz inne przeszkody wpisują się w
izraelską politykę „blokady” okupowanych Palestyńczyków,
oznaczającą całą gamę „ograniczeń swobodnego
przemieszczania się ludzi, pojazdów i dóbr w
Palestynie”. „Blokada” narzucana „przez złożony
biurokratyczno-wojskowy system zezwoleń na podróżowanie
oraz dwukolorowy system tablic rejestracyjnych”, może
być:
♦ wewnętrzna – w wypadku blokady miast i wsi na
Okupowanych Terytoriach Palestyńskich;
♦ zewnętrzna – w wypadku blokady granicy między
Izraelem a Okupowanymi Terytoriami Palestyńskimi;
♦ również zewnętrzna – w wypadku blokady przejść
międzynarodowych.
Wbrew twierdzeniom, że taka odpowiedzialność zbiorowa
okazała się być koniecznością po fali zamachów
samobójczych w trakcie Drugiej Intifady, blokada
Okupowanych Terytoriów Palestyńskich trwa „od początku
lat 90.” i „ma zbyt potężny zasięg, by móc ją uznać za
działanie ad hoc, związane z zagrażającymi
bezpieczeństwu zachowaniami Palestyńczyków”. Między 1994
a 1999 r. Izrael utrzymywał blokadę przez łącznie 499
dni; w 1998 r. jedynie niecałe 4% Palestyńczyków z
Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy posiadało uprawniającą
ich do wizyty w Jerozolimie przepustkę.
MUR SEPARACYJNY
Trasa muru jasno wskazuje na to, że jego celem
pozostaje przyłączenie jak największej liczby
kolonistów do Izraela.
John Dugard, profesor prawa i Sprawozdawca Specjalny
Rady Praw Człowieka ONZ ds. Sytuacji w Dziedzinie Praw
Człowieka na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich
Izrael
rozpoczął w 2003 r. budowę Muru Separacyjnego na
Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej, wywołując
tym samym potężne zmiany w geografii oraz w
mechanizmach kontrolnych okupacji. Międzynarodowy
Trybunał Sprawiedliwości stwierdził w swym orzeczeniu
doradczym (patrz niżej), że określenie „Mur” pozostaje
adekwatne, choć na różnych odcinkach mamy do czynienia
z ośmiometrowym murem, drutem kolczastym, rowami,
wieżyczkami strzelniczymi, zasiekami pod napięciem,
drogami wojskowymi, czujnikami elektronicznymi oraz
szerokimi nawet na 100 m strefami buforowymi.
Obecnie Mur przebiega na długości 720 km. W maju 2008 r.
był ukończony w 57%, zaś kolejne 9% pozostawało w
trakcie budowy. Około 75% trasy muru wcina się w
Zachodni Brzeg, wskutek czego 10% powierzchni
Zachodniego Brzegu i Jerozolimy Wschodniej znalazło się
między nim a Zieloną Linią. Dziesiątki tysięcy
Palestyńczyków uwięziono na tej ziemi niczyjej,
odizolowano od reszty Zachodniego Brzegu i zmuszono
ubiegać się o „pozwolenie” na dalsze zamieszkiwanie w
swych domach.
Mur Separacyjny jest nielegalny. W przełomowym
orzeczeniu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w
Hadze, przyjętym w lipcu 2004 r. 14 głosami przeciwko
jednemu, czytamy, że „budowa muru wznoszonego na
okupowanym terytorium palestyńskim włącznie z
Jerozolimą Wschodnią i jej okolicami przez będący siłą
okupacyjną Izrael, oraz związany z nią reżim, pozostają
sprzeczne z prawem międzynarodowym”. Tą samą liczbą
głosów Trybunał orzekł też, że Izrael zobowiązany jest
powstrzymać konstrukcję, rozebrać już istniejące
fragmenty wielkiej bariery oraz „spłacić reparacje za
wszelkie szkody wywołane budową muru”.
Nim jeszcze zapadła decyzja Międzynarodowego Trybunału
Sprawiedliwości, budowę Muru potępiły liczne
organizacje obrony praw człowieka, a także
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, który w lutym
2004 r. w niezwykle ostrym oświadczeniu potępił tę
konstrukcję jako „sprzeczną z prawem międzynarodowym”.
Rok przed orzeczeniem Trybunału swą opinię wyraziła
Amnesty International, stwierdzając, że budowa Muru
„musi zostać natychmiast wstrzymana”.
Rząd izraelski i jego apologeci uzasadniają budowę Muru
głównie względami bezpieczeństwa, w szczególności zaś
obroną przed palestyńskimi zamachami samobójczymi.
Znaczenie muru jako „środka bezpieczeństwa” pozostaje
jednak dyskusyjne. Na przykład pod koniec 2007 r.
każdego tygodnia ponad 1,2 tys. Palestyńczyków
przedzierało się przez Mur by pracować na czarno w
Izraelu. Choć uznaje się, że Mur przyczynił się do
gwałtownego spadku liczby palestyńskich ataków zbrojnych
wewnątrz Izraela, to nawet same izraelskie służby
bezpieczeństwa przyznały, że owa poprawa, obserwowalna
od 2006 r., wynika z jednostronnego zawieszenia broni
przez palestyńskie ugrupowania zbrojne.
Zbiorowe karanie całej społeczności ze względów
bezpieczeństwa jest rzecz jasna surowo zakazane przez
Konwencje Genewskie. Lecz najlepszą odpowiedzią dla
tych, którzy tak jak Szaron twierdzą, że „barierę
wzniósł terror”, pozostaje mapa przebiegu Muru. Trasa ta
nie biegnie wzdłuż izraelskiej granicy z Okupowanymi
Terytoriami Palestyńskimi, lecz celowo wije się tak, aby
pozostawić po „izraelskiej” stronie ważne kolonie.
Zgodnie z danymi izraelskiego ministerstwa spraw
wewnętrznych ponad 75% ogółu kolonistów znajduje się po
zachodniej stronie planowanej obecnie trasy Muru.
Logiką Muru jest: zagrabić tyle ziemi, ile się da, i
pozostawić tam jak najmniej Palestyńczyków. Na dobrą
sprawę przyznał to sam główny architekt Muru, Danny Tirza,
który w 2007 r. powiedział gazecie Washington Post: „Gdy
rząd przekazał mi to zadanie, usłyszałem, że najważniejsze
jest pozostawienie wewnątrz jak największej liczby
Izraelczyków oraz jak największej liczby Palestyńczyków na
zewnątrz”. Sam Tirza jest kolonizatorem, „który uważa, że
Izrael posiada historyczne prawo do ziemi leżącej między
Morzem Śródziemnym a rzeką Jordan”.
Mur ma druzgocący wpływ na zdolność Palestyńczyków do
zachowania ich stylu życia. Sąsiednie wioski stały się
odległe od siebie o godziny drogi czy wręcz zupełnie
niedostępne. Zagrabiona w samej tylko pierwszej fazie
budowy Muru ziemia w północnej części Zachodniego Brzegu to
w 95% najlepsza ziemia uprawna, na której rosną drzewa
cytrusowe i oliwkowe, zboża i inne uprawy, oraz obszary
pastwisk. „Przypadkiem” na odgrodzonych przez Mur terenach
znajduje się 65% zasobów wodnych Zachodniego Brzegu.
Jedną ze szczególnie doświadczonych przez budowę muru wsi
pozostaje Dżajjus. W 2004 r. w artykule w The Nation David
Bloom opisuje, jak 70% uprawianych przez chłopów ziem – oraz
wszystkie grunty poddane irygacji – znalazły się po
zachodniej stronie izraelskiej bariery bezpieczeństwa”.
Fizyczna separacja przetarła ścieżkę następującemu po niej
biurokratycznemu wywłaszczeniu: „Chłopi z Dżajjus niegdyś
codziennie mogli doglądać swej ziemi. Potem zbudowano Mur.
Początkowo bramy były otwarte. Lecz w końcu Izraelczycy
umieścili na wszystkich bramach kłódki i łańcuchy. Bramy
zostały zamknięte, otwierano je jedynie w wyznaczonym
czasie na 15 czy 20 minut. 2 października dowódca wojskowy
na Zachodnim Brzegu gen. Mosze Kaplinski ogłosił obszar
między Murem a Zieloną Linią zamkniętą strefą wojskową […].
Zgodnie z zasadami obowiązującymi w tej odciętej strefie,
żaden Palestyńczyk nie ma prawa wstępu bez przepustki
wydanej przez Izrael. Prawo wstępu mają natomiast obywatele
izraelscy oraz osoby uprawnione do zostania obywatelami
izraelskimi zgodnie z Prawem Powrotu.
Sytuacja w Dżajjus stanowi część „nowych realiów
geograficznych i biurokratycznych” stworzonej przez Mur
„setkom tysięcy Palestyńczyków na północy Zachodniego
Brzegu”. I nie tylko na północy: potężny betonowy mur
przecina na pół palestyńskie dzielnice Jerozolimy
Wschodniej, a północ Betlejem zamieniła się w miasto –
widmo.
JEROZOLIMA WSCHODNIA
Jak się wydaje, główną troską Izraela jest to, by obecny
podbój Jerozolimy był ostatnim.
The Economist
Zrywamy arabską ciągłość oraz przekreślamy ich
roszczenia do Jerozolimy Wschodniej, tworząc odizolowane
wyspy obecności Żydów na terenach zamieszkałych przez
ludność arabską. […] Naszym ostatecznym celem jest żydowska
ciągłość w całej Jerozolimie.
Uri Bank, członek partii Moledet
Wkrótce
po podboju Jerozolimy Wschodniej w 1967 r. Izrael podjął
kroki na rzecz uczynienia go niekwestionowanym – i
nieodwracalnym – faktem dokonanym. Jeszcze w tym samym
miesiącu parlament izraelski przyjął prawo, rozciągające
granice municypalne Jerozolimy na świeżo poddane okupacji
terytorium. Społeczność międzynarodowa nigdy nie uznała
legalności tego aktu faktycznej aneksji.
Aneksji poddano 1,7 tys. akrów ziemi w Jerozolimie
Wschodniej i na Zachodnim Brzegu, zaś jedną trzecią ziem –
w większości stanowiącą własność prywatną Palestyńczyków –
również wywłaszczono. W ten sposób rozpoczęła się budowa
nielegalnych kolonii. W 2001 r. na tych wywłaszczonych
ziemiach stało już ok. 47 tys. budynków przeznaczonych dla
Żydów – „lecz ani jednego wybudowanego dla Palestyńczyków”.
Kluczowym celem Izraela w Jerozolimie pozostaje zwiększenie
odsetka ludności żydowskiej, lecz mimo to nawet dziś co
trzeci mieszkaniec miasta jest Palestyńczykiem – na
obszarach zaanektowanych w 1967 r. zaś co drugi. By wygrać
„wojnę demograficzną” Izrael fizycznie izoluje Jerozolimę
Wschodnią od Zachodniego Brzegu, tworzy dyskryminacyjne
plany terytorialne i budowlane, anuluje Palestyńczykom prawa
do zamieszkania oraz zaniedbuje infrastrukturę Jerozolimy
Wschodniej.
Amir Czeszin był głównym doradcą ds. społeczności arabskiej
i zastępcą Teddy’ego Kolleka, burmistrza Jerozolimy w latach
1965-93. W swej książce przedstawia „od kuchni” metody
rasistowskiej dyskryminacji w Izraelu pisząc, że:
w planie Kolleka z 1970 r. znalazły się zasady, które aż
do dziś pozostają fundamentalne dla izraelskiej polityki
mieszkaniowej w Jerozolimie Wschodniej – wywłaszczanie
ziemi należącej do Arabów, rozwój dużych osiedli
żydowskich w Jerozolimie Wschodniej oraz ograniczenia
dla rozwoju osiedli arabskich.
Ariel Szaron mógł zatem stwierdzić, uczestnicząc w 1992 r. w
ceremonii oddania do użytku nowego domu dla rodzin
żydowskich w muzułmańskiej dzielnicy Starego Miasta:
„Postawiliśmy sobie cel, by w Jerozolimie Wschodniej nie
pozostało ani jedno osiedle, w którym nie mieszkają Żydzi”.
Tych słów nie wypowiadał odosobniony „ekstremista” lecz
człowiek nadający ton oficjalnej polityce Izraela.
Palestyńczycy z Jerozolimy Wschodniej posiadają inne dowody
tożsamości niż Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu. Nie są
obywatelami, lecz zgodnie z prawem izraelskim uznawani są
za „rezydentów”. Muszą przy tym spełnić określone kryteria,
gdyż inaczej ich „prawo do zamieszkania” może być anulowane;
taki los spotkał ponad 1,3 tys. Palestyńczyków z Jerozolimy
Wschodniej w samym tylko 2006 r. W ten sposób „Izrael
traktuje ich jak nieznaturalizowanych imigrantów, choć
faktycznie to on sam imigrował do nich”.
Ponieważ olbrzymie połacie ziemi rozmyślnie pozostawiono
„poza dostępem” Palestyńczyków, potężny głód mieszkaniowy
tworzy jaskrawy kontrast z ochoczą rozbudową przez Izrael
istniejących już nielegalnych kolonii żydowskich oraz
budową nowych. Ponadto Palestyńczykom rutynowo odmawia się
pozwoleń na budowę, są „zatem postawieni przed wyborem”:
albo budować ryzykując wyburzenie, albo pobudować się poza
granicami municypalnymi miasta i „w ten sposób stracić swój
status mieszkańca Jerozolimy”. W latach 2004-07 wyburzono
316 palestyńskich domów wybudowanych bez pozwoleń, czyniąc
w ten sposób niemal tysiąc osób bezdomnymi.
WODA
Od początku okupacji wojskowej w 1967 r. Palestyńczycy są
systematycznie dyskryminowani w dostępie i korzystaniu z
zasobów wodnych na swej własnej ziemi. Rocznie per capita
„Izraelczycy wykorzystują czterokrotnie więcej wody niż
Palestyńczycy”, zaś Palestyńczycy mogą wykorzystywać tylko
w 17% stanowiącą jedyne źródło wody na Zachodnim Brzegu
warstwę wodonośną, gdyż Izrael zaspokaja dzięki niej
potrzeby swych miast i kolonii.
Izraelskie władze wojskowe „w znacznym stopniu zakazały
Palestyńczykom kopania nowych studni i odbudowy starych”
jak też zaprowadziły limit głębokości, do jakiej mogą sięgać
używane przez nich pompy – oczywiście nie wprowadzono
podobnych restrykcji wobec kolonii. Kolonie odgrywają
faktycznie podwójną rolę w uniemożliwianiu Palestyńczykom
dostępu do ich zasobów wodnych.
Po pierwsze, koloniści zużywają nieproporcjonalnie większą
ilość wody niż mieszkający obok nich mieszkańcy miast i wsi
palestyńskich. I tak w upalne lato 1997 r. na kolonistów z
Kiriat Arba przypadało osiem razy więcej wody per capita niż
w wypadku Palestyńczyków z Hebronu, zmuszonych do życia obok
tych ekstremistów chronionych przez armię izraelską.
Po drugie, kolonie lokowane są w tych miejscach na Zachodnim
Brzegu, które Izrael pragnie zachować na zawsze, aby
utrzymać kontrolę nad zasobami wodnymi takimi jak warstwy
wodonośne. W wywiadzie udzielonym w 2001 r. Ariel Szaron
przyznał, że „to nie przypadek, że osiedla znajdują się w
takim, a nie innym miejscu” stwierdzając, że „cokolwiek
miałoby się zdarzyć” Izrael musi przyłączyć je do swego
terytorium wraz z „warstwą wodonośną na wzgórzach”.
Palestyński pisarz i badacz Marwan Biszara zauważył, że
„mapa kolonii przypomina mapę terytoriów sporządzoną przez
hydraulika”.
Fragment książki Bena White’a „Apartheid izraelski”,
przełożył Paweł Michał Bartolik
Zobacz również:
Ben White – dziennikarz
specjalizujący się w tematyce palestyńsko-izraelskiej.
Publikuje na łamach Guardiana online, The
New Statesmen, Electronic Intifada, Al-Jazeera English
online, Washington Report on Middle East Affairs, Middle
East International.