Panie Lieberman, niech pan to powie ocalałym z
USS Liberty!
USS Liberty dzień po ataku |
Pytanie: Dlaczego tak jest, że w tym chrześcijańskim okresie
„pokoju na ziemi i życzliwości dla wszystkich mężczyzn (i
kobiet)”, przychodzi mi do głowy nazwisko izraelskiego,
urodzonego w Rosji, ministra spraw zagranicznych, Avigdora
Liebermana, opisywanego przez niektórych jako „początkujący
Hitler” Izraela?
Odpowiedź: Ponieważ pomyślałem o najbardziej niezwykłym
oświadczeniu (niezwykłym nawet według jego standardów), jakie
wydał podczas ostatniej wizyty w Australii.
Jego australijski odpowiednik, Kelvin Rudd, zapytał go, czy
Izrael podpisze Traktat o Nierozprzestrzenianiu Broni Nuklearnej
(NPT), by wesprzeć sprawę nierozprzestrzeniania broni
nuklearnej.
Liebermann powiedział: „Nie”, ponieważ „Izrael
nie stanowi zagrożenia dla światowego pokoju”. (podkreślenie
autora)
Lieberman zapewnił, że ten problem „nie ogranicza się do sprawy
samego rozmieszczenia broni nuklearnej”, lecz dotyczy „odpowiedzialności
państw posiadających tego rodzaju broń”.
Więc według Liebermana, uzbrojone w broń nuklearną państwo
syjonistyczne jest państwem odpowiedzialnym. Nie ma żadnej
potrzeby, by świat martwił się z powodu jego odmowy podpisania
NPT.
Kiedy Lieberman wszedł do rządu koalicyjnego Ehuda Olmerta jako
minister ds. zagrożeń strategicznych, Ha’aretz skomentował to
następująco: „Wybór najbardziej nieokiełznanego
i nieodpowiedzialnego człowieka na tę funkcję stanowi
strategiczne zagrożenie samo w sobie. Brak okiełznania i
niepowściągliwy język Liebermana, porównywalny jedynie z
prezydentem Iranu, mogą
doprowadzić do katastrofy w całym regionie”.
W listopadzie 2003 roku wyniki nie opublikowanego, lecz znanego
z przecieków badania przeprowadzonego w 15 krajach UE wykazały,
że Izrael uważany jest za „największe
zagrożenie dla pokoju światowego” – przed Północną Koreą,
Afganistanem i Iranem – przez 59% z liczby badanych 7.500
Europejczyków. Siedem lat i dwie wojny
(działania terroryzmu państwowego) później, wyniki te mogły ulec
tylko wzmocnieniu.
Jeśli Lieberman rzeczywiście uważa, że istnieje wiarygodna
okoliczność dla Izraela jako „odpowiedzialnego” państwa, mógł to
sprawdzić mówiąc to do ocalałych z Liberty –
tych, którzy przeżyli atak Izraela na najbardziej zaawansowany i
wyrafinowany okręt szpiegowski Ameryki, atak powietrzny i morski
przy użyciu torped, kiedy zginęło 37 Amerykanów i rannych
zostało 174, 90 z nich poważnie. Gdyby w czwartym dniu wojny w
1967 roku wszystko poszło zgodnie z planem człowieka, który
wydał rozkaz tego ataku, izraelskiego ministra obrony Mosze
Dajana, Liberty zostałby zatopiony wraz z całą amerykańską
załogą, nie pozostawiając nikogo, kto mógłby opowiedzieć, co
naprawdę się wydarzyło.
Dla tych, którzy nie znają prawdy o tym, co się stało, Liberty był
zacumowany u wybrzeży Strefy Gazy jako polisa ubezpieczeniowa
rządu Johnsona. Słuchając komunikacji izraelskiego wojska, jego
głównym zadaniem było niedopuszczenie do wojny Izraela z Syrią,
która mogłaby sprowokować konfrontację amerykańsko-sowiecką.
Prezydent Johnson dał Izraelowi zielone światło do ataku na
Egipt, ale tylko Egipt. Dajan zarządził atak na Liberty, aby
zapobiec przekazaniu rządowi Johnsona wczesnego ostrzeżenia o
swoich zamiarach rozszerzenia wojny na Syrię, po przejęciu
Zachodniego Brzegu Jordanu. Ale stało się tak, że ostatnia
dokonana przez Izrael grabież terenów w wojnie – przejęcie od
Syrii Wzgórz Golan – sprowokowała groźbę sowieckiej interwencji
wojskowej. Przez kilka godzin istniała perspektywa konfrontacji
supermocarstw i ewentualnie III wojny światowej. Ale w ostatniej
chwili katastrofy uniknięto przy użyciu gorącej linii Biały
Dom-Kreml.
Izraelski atak na Liberty powinien
stać się rewelacyjną, najbardziej popularną wiadomością, ale
poza faktem, że miał miejsce „incydent”, oraz że Izrael
przeprosił, amerykańskie agencje informacyjne nie przekazały tej
wiadomości. Była ona dla nich zbyt gorąca, by sobie z nią
poradziły. Gdyby to był arabski czy inny muzułmański atak na
amerykański okręt, rozsądne byłoby przypuszczać, że Ameryka
skorzystałaby z ataku wojskowego, jeśli nie wojny, na kraj za to
odpowiedzialny. Co zrobił prezydent Johnson? Ze strachu przed
obrażeniem syjonistycznego lobby i jego pionków w Kongresie
nakazał i nadzorował utajnienie go, co pozostaje w mocy do dnia
dzisiejszego. A media stanęły razem z nim. I tak jest do tej
pory.
Lekcja z przeprowadzonego z zimną krwią ataku na Liberty była
taka, że nie ma nic, czego nie może zrobić syjonistyczne państwo
swoim przyjaciołom, jak również swoim wrogom, aby dostać to,
czego chce.
Stanowiskiem, którego najbardziej chce Lieberman, jest to, które
sprawuje Netanjahu. Biorąc pod uwagę to, jak się rzeczy mają w
Izraelu i dokąd zmierzają, nie jest niemożliwym to, że je
dostanie. Jeśli zostanie premierem, to wyobrażam sobie, że
zasygnalizuje to przejście od słów do czynów, jak w pieśni jego
zwolenników – „Śmierć Arabom!”
Tłumaczenie: Ola Gordon
Źródło: veteranstoday.com
Za: stopsyjonizmowi.wordpress.com
Zobacz również: Tragedia
USS Liberty autorstwa zniszczonego przez
żydostwo i zamordowanego Dariusza Ratajczaka