IZRAEL: Bronie masowej zagłady i apartheid – wywiad z
Mordechajem Vanunu
Mówi
człowiek, który ma zakaz mówienia: Mordechaj
Vanunu, były pracownik izraelskiej centrali
atomowej Dimona, w październiku 1986 przekazał dziennikarzom
brytyjskiej gazety The Sunday Times dowody na posiadanie
przez Izrael broni jądrowych. W tym samym miesiącu zakochał
się we Włoszce, która okazała się oficerem Mossadu. We
Włoszech porwany przez izraelskich komandosów i
przetransponowany łodzią podwodną do Izraela. Wywiad z
Vanunu zrealizowany w Izraelu, w październiku 2005.
Czym się pan zajmował zanim agenci Mossadu porwali
pana w Rzymie w październiku 1986?
– Od dziewięciu lat byłem inżynierem w izraelskim centrum
badań zbrojeniowych w Dimonie (na południu pustyni Negev).
Na krótko przed odejściem stamtąd, w 1986, wykonałem
fotografie wnętrza centrali. Chciałem pokazać światu, że
Izrael ukrywa przed społecznością międzynarodową sekret
nuklearny. Moja praca w Dimonie polegała na wytwarzaniu
czynników radioaktywnych przeznaczonych do produkcji bomb
atomowych. Wiedziałem dokładnie jaka ilość materiałów
rozszczepialnych została wyprodukowana, jakiej materii do
tego użyto i jaki z tego powstał rodzaj bomb.
Ujawnić światu – samemu – że pański kraj był tajnym
posiadaczem broni nuklearnych… czy to nie było zbyt duże
ryzyko?
– Postanowiłem to zrobić, ponieważ władze izraelskie
kłamały. Na prawo i lewo powtarzały, że nie miały
najmniejszego zamiaru posiadania broni nuklearnych. W
rzeczywistości produkowaliśmy dużo substancji
radioaktywnych, które mogły służyć tylko do jednego celu:
wytwarzania bomb atomowych. Chodzi o ilości poważne: już
wtedy – w 1986! – obliczyłem, że ponad dwieście bomb było
gotowych do użycia [1]. Rozpoczęto wówczas produkcję
potężnych bomb wodorowych. Dlatego postanowiłem to wszystko
ujawnić. Chciałem przeszkodzić Izraelowi, nie dopuścić do
wojny nuklearnej na Bliskim Wschodzie. Pragnąłem przyczynić
się do pokoju w tym regionie: Izrael nie miał już żadnego
powodu, by obawiać się palestyńskiego czy w ogóle arabskiego
zagrożenia, bo posiadał już wszystkie konieczne,
konwencjonalne bronie, by zapewnić sobie przetrwanie.
Martwił się pan o cały region?
– Tak. Oczywiście nie zrobiłem tego dla Izraelczyków.
Izraelczycy wybrali ten rząd i rząd postanowił zaopatrzyć
ich w bronie nuklearne. Wie pani… Izraelczycy zazwyczaj
popierają poczynania swego rządu. Ale, jeśli chodzi o mnie,
zacząłem myśleć z ludzkiego punktu widzenia, z punktu
widzenia ludzi na Bliskim Wschodzie i na świecie. Skoro
Izrael to robił, inne kraje też mogły tak postąpić. Myślę,
że zdecydowałem się ujawnić istnienie tajnych, izraelskich
broni atomowych w interesie ludzkości. W 1986 w najlepsze
trwała zimna wojna i bronie atomowe rozprzestrzeniały się w
krajach dotąd niemocarstwowych jak w RPA i innych. Teraz to
niebezpieczeństwo zmniejszyło się.
Czy pan wiedział na co się naraża? Dlaczego akurat
pan podjął to ryzyko?
– Oczywiście zdawałem sobie sprawę z ryzyka. Ale wiedziałem
też, że nikt inny nie mógł tego zrobić. Wiedziałem, że będę
miał do czynienia z rządem izraelskim. Cóż, nie chodziło o
jakieś prywatne sprawy, szło o interesy żydowskiego państwa
Izrael. Podejrzewałem, że zechcą mnie ukarać, mogą zabić, że
mogą ze mną zrobić, co tylko zechcą. Ale moim obowiązkiem
jako człowieka było powiedzieć prawdę. Nikt inny nie miał
jak tego zrobić, więc to akurat ja musiałem spełnić ten
obowiązek, bez względu na ryzyko.
Czy rodzina pana wsparła?
– Moja rodzina nie była w stanie zrozumieć mojej decyzji.
Dla nich najgorsze było odkrycie, że przeszedłem na
chrześcijaństwo. To dla nich było bardziej szkodliwe,
bardziej bolesne, niż fakt ujawnienia nuklearnej tajemnicy
Izraela… szanuję ich, a oni szanują moje życie. Nasze
relacje są właściwie w porządku, ale już się nie odwiedzamy.
W jakich warunkach był pan sądzony i więziony?
– Mój proces był tajny. Zostałem skazany za szpiegostwo i
zdradę. Już na czas procesu zostałem całkowicie odizolowany,
siedziałem sam. Władze izraelskie nie zezwoliły nikomu mnie
odwiedzić ani ze mną rozmawiać. Nie pozwoliły mi zwrócić się
do mediów, które publikowały wtedy niestworzone kłamstwa na
mój temat. Izraelski rząd użył wszystkich właściwych sobie
środków, żeby robić ludziom wodę z mózgu. Opinia publiczna
była więc przekonana, że jestem szpiegiem, zdrajcą,
kryminalistą. Nie było w tym przekonaniu ani jednego atomu
sprawiedliwości. Najgorzej było jednak po procesie. Nie
ukarali mnie tylko więzieniem, ale i całkowitą izolacją,
permanentną obserwacją, oraz środkami szczególnie
upokarzającymi i okrutnymi: chcieli, bym żałował mego czynu.
Nikt nie mógł wiedzieć, gdzie mnie trzymają. W ciągu tych
osiemnastu lat jedenaście i pół spędziłem w całkowitej
izolacji. Zainstalowali kamery w mojej celi, światło paliło
się bez przerwy przez trzy lata, ciągle mnie bito, nie
dawano spać. Zostałem poddany barbarzyńskiemu traktowaniu,
bo chciano mnie złamać. Moim celem było przeżyć. Udało mi
się.
Nie powieszono pana, jak chciał ówczesny minister
sprawiedliwości Tommy Lapid. Wytrzymał pan i został
zwolniony z więzienia 21 kwietnia 2004. Właśnie skończył pan
50 lat.
– Zwolnili mnie, bo odbyłem karę 18 lat więzienia, na którą
mnie skazano. Owszem, chcieli mnie zabić, ale w końcu rząd
postanowił inaczej.
W kwietniu zeszłego roku telewizje pokazały pańskie
wyjście z więzienia. Spodziewano się raczej ujrzeć człowieka
zgaszonego, a pan był szczęśliwy, zdeterminowany,
powiedziałoby się – waleczny…
– Wyjść z więzienia, móc rozmawiać z ludźmi, świętować to…
po osiemnastu latach, kiedy wszystko było zabronione… to
była dla mnie wielka chwila [2].
Więc nie udało się złamać pana psychicznie…
– Nie. Moim celem było wyjść i mówić. Musiałem wytrzymać,
żeby dowieść rządowi, że mu się nie udało, żeby oni to
zrozumieli. Moim celem było przeżyć: to uważam za moje
największe zwycięstwo. Udało się im mnie porwać i trzymać w
tajnym więzieniu przez 18 lat… a ja to wszystko przeżyłem.
Oczywiście cierpiałem, ale przeżyłem. Mimo wszystkich ich
zbrodni jestem ciągle żywy i nawet w dobrym zdrowiu.
Co panu teraz najbardziej doskwiera?
– Mam zakaz wyjazdu z Izraela. Zostałem zwolniony z
więzienia, ale dla mnie Izrael jest tylko większym
więzieniem. Chciałbym stąd wyjechać, skorzystać z wolności.
Nie chcę już znosić izraelskiej władzy. Wojsko może mnie
aresztować w każdym momencie, karać mnie. Jestem na ich
łasce. Marzę o życiu daleko stąd…
Kiedy Izrael pozwoli panu wyjechać?
– Nie mam zielonego pojęcia. Dostałem zakaz na rok. Kiedy
minął rok, przedłużono go o następny rok, który minie w
kwietniu 2006. Ale mogą przedłużać zakaz ile chcą.
Co pan sądzi o Traktacie o nierozprzestrzenianiu
broni jądrowych [3]? W przypadku Izraela toleruje się
„ambiwalencję nuklearną” [4], natomiast wywiera się ciągły
nacisk na Iran, kraj, który pozwala na inspekcje?
– Każdy kraj powinien otworzyć się na międzynarodowe
inspekcje i powiedzieć prawdę, co robi. Izrael odmówił
podpisania Traktatu. Prawie 180 krajów go podpisało, w tym
wszystkie kraje arabskie. Egipt, Syria, Liban, Irak,
Jordania… wszyscy sąsiedzi Izraela otworzyli się na
inspekcje MAEA [5]. Tylko nie Izrael. Stany Zjednoczone i
Europa powinny to uregulować, zmusić go do podpisania
Traktatu. Inspektorzy IAEA powinni mieć dostęp do centrali
Dimona.
Iranowi, choć wypełnia swoje zobowiązania i
akceptuje inspekcje ONZ, grożą sankcje. Izraelowi, choć
posiada nuklearne bronie masowej zagłady i nie zgadza się na
żadne inspekcje, nic nie grozi. Skąd według pana bierze się
taka tolerancja ze strony Stanów Zjednoczonych i Europy?
– Właściwie jest gorzej niż pani mówi. Stany Zjednoczone i
Wielka Brytania ciągle pomagają Izraelowi rozwijać swój
potencjał nuklearny. Chodzi im o wzmocnienie państwa
kolonialnego w świecie arabskim. Izrael im służy do
kontrolowania Środkowego Wschodu, co im pozwala kontrolować
zyski z ropy i jednocześnie pozbawiać Arabów szansy na
rozwój.
Ale czy Iran, jak twierdzą Stany Zjednoczone, nie
stanowi zagrożenia?
– Skoro Iran poddaje się inspekcjom MAEA, to nie stanowi
zagrożenia. Zachodni eksperci doskonale znają naturę
irańskiego programu nuklearnego. Teraz Iran mówi „jak
możecie wymagać od nas większej jawności, kiedy zamykacie
oczy na to co robi Izrael!”. Wszyscy wiedzą, że Izrael ma
bomby atomowe, ale nikt nie odważy się cokolwiek robić w tej
sprawie. A dopóki świat będzie tolerował izraelskie bronie
nuklearne, nie może naciskać na Iran. Jeśli świat jest
rzeczywiście zatroskany, jeśli naprawdę chce skończyć z
rozprzestrzenianiem broni nuklearnych, musi na początek
zabrać się za Izrael!
To pewnie jest pan oburzony kiedy słyszy, że Izrael
grozi bombardowaniami Iranowi, który, póki co, nie złamał
żadnego prawa?
– To mnie oczywiście wkurza. Nie mamy nic do zarzucenia
Iranowi. Ogół świata arabskiego musi być bardzo
zaniepokojony słysząc to głośne wytykanie Iranu, który nie
ma żadnej broni atomowej, przy jednoczesnym ignorowaniu
sprawy Izraela.
Jakie państwa współpracowały z Izraelem?
– Izrael pomógł Francji i Wielkiej Brytanii w ich wyprawie
przeciwko Egiptowi w 1956. Pomoc w zakładaniu centrali
Dimona była formą podziękowania za współpracę Izraela w
operacji Sueskiej [6].
A Republika Południowej Afryki do 1991?
– No tak, na tamtejszej pustyni Izrael przeprowadzał próbne
eksplozje.
Zdaje się, że w latach sześćdziesiątych prezydent
Kennedy żądał inspekcji w Dimonie. Naprawdę sądzi pan, że to
ma związek z jego zabójstwem?
– Tego się nie da wykluczyć. Za czasów Kennedy’ego Stany
Zjednoczone były przeciwne izraelskiemu programowi
nuklearnemu. Kennedy próbował powstrzymać Izrael, ale nie
zdążył… moim zdaniem motyw zabójstwa Kennedy’ego wiąże się z
produkcją broni atomowych w Izraelu i innych krajach. Zabili
go ludzie przychylni „kontrolowanemu” [przez USA]
rozprzestrzenianiu. Dzięki eliminacji przeszkody w postaci
Kennedy’ego, proliferacja mogła trwać. Johnson i Nixon
[prezydenci po Kennedym] nie widzieli w tym nic zdrożnego,
pozwolili Izraelowi (i RPA) [7] budować swoje bomby. W
każdym razie zmiana w podejściu do tego problemu nastąpiła
zaraz po zabójstwie.
W latach pięćdziesiątych Izrael dysponował już
potężnym uzbrojeniem, skąd właściwie to pragnienie broni
nuklearnych?
– Kraj tak mały jak Izrael nie ma żadnego racjonalnego
powodu posiadania tak wielkiej liczby broni atomowych. Chyba
ten program atomowy uderzył Izraelowi do głowy, bo tak czy
inaczej nie da się użyć broni jądrowych w regionie: każda
taka bomba użyta przeciw Syrii, Egiptowi czy Jordanii
miałaby tak silne oddziaływanie radioaktywne, że również w
Izraelu życie stałoby się faktycznie niemożliwe. Na razie
Izraelczycy nie mają prawa mówić o tym nawet między sobą,
ale zapewniam, że ten problem siedzi im w głowach. A rząd
odmawia wypowiedzi na temat tego podstawowego problemu.
Może właśnie te bronie pozwalają Izraelowi
utrzymywać status quo? Może to one pozwalają mu rozmawiać
jak równy z równym z wielkimi mocarstwami, ze Stanami
Zjednoczonymi na czele, i nie ustępować Arabom, którzy są
bardzo słabi militarnie?
– Owszem. Państwo żydowskie używa siły swoich broni
nuklearnych jako argumentu politycznego. Dzięki swej
aroganckiej potędze Izrael politycznie miażdży wszystkich
swoich sąsiadów. Nawet Stany Zjednoczone, nawet one!, nie są
w stanie jakkolwiek wpłynąć na Izrael. Dziś i Europa widzi,
jakim mocarstwem jest Izrael. Teraz nawet bez użycia bomb,
nawet bez żadnego wyraźnego grożenia, Izraelczycy mogą
robić, co im się podoba: mogą budować kompletnie nielegalny
mur, konfiskować cudze ziemie i zakładać kolejne kolonie.
Wszyscy boją się temu przeciwstawić, bo Izrael jest
militarną potęgą na skalę globu. To rezultat używania broni
masowej zagłady do celów szantażu politycznego. Przecież
mogą użyć broni nuklearnych przeciw każdemu krajowi, który
chciałby powstrzymać ich agresywną politykę wobec
Palestyńczyków. Tak to wygląda, wszystkie rządy na świecie
to wiedzą. Co możemy zrobić? Mówić ludziom prawdę, dążyć do
przeprowadzenia inspekcji, aż Izrael nie zrezygnuje z tych
broni.
Czy to prawda, że w czasie wojny z 1973 roku Izrael
chciał użyć broni atomowych?
– Tak, w 1973 Izrael był gotów użyć broni jądrowych
przeciwko Syrii i Egiptowi.
Pan bardzo cierpiał za ujawnienie tajemnicy
państwowej. Jaki właściwie był tego sens?
– Przede wszystkim świat ma teraz dowody, że Izrael posiada
bronie jądrowe. Nikt już nie może kontestować tej prawdy.
Inny rezultat mojego działania to fakt, że świat zdał sobie
sprawę, co małe państwo żydowskie robiło w tajemnicy. Świat
odkrył, na jakich kłamstwach, na jakiej dezinformacji to
państwo zostało zbudowane. Świadomość, że tak mały kraj mógł
w tajemnicy wyprodukować dwieście bomb atomowych, pozwoliła
zwrócić uwagę opinii publicznej na to jak właściwie Izrael
się prowadzi. Obawa, że inny mały kraj może zrobić to samo,
zmusił świat do namysłu – jak powstrzymać
rozprzestrzenianie, jak przeszkodzić Izraelowi i innym
krajom w użyciu takich broni w przyszłości. Społeczność
międzynarodowa zdała sobie sprawę z globalnej potęgi Izraela
i zaczęła wywierać nacisk na Izrael, by zawarł pokój z
Palestyńczykami i światem arabskim.
Dlaczego władze izraelskie ciągle pana prześladują?
– Mój czyn zmusił Izrael do zmiany planów zbrojeniowych.
Polityka nuklearna Izraela jest dziełem Szymona Peresa i ta
polityka, polegająca na tajnej produkcji broni masowej
zagłady, kompletnie się zawaliła. Izraelczycy musieli obrać
też inny kierunek, wymyślać nowe bronie. Ale dziś budują
mur, ciągle instalują blokady, kolonizują. Rząd zrobił
wszystko, by społeczeństwo żydowskie stało się jeszcze
bardziej religijne, nacjonalistyczne i rasistowskie. Zamiast
iść w innym kierunku, pojąć w końcu, że nie ma innej drogi
niż pokój, zamiast przyznać Palestyńczykom równe prawa i
zakończyć konflikt.
I tak wiele pan dokonał…
– Uważam, że po prostu jako człowiek zrobiłem coś dla
bezpieczeństwa i poszanowania innych ludzi. Każdy kraj ma
obowiązek szanować nas bez względu na naszą religię – czy
jesteśmy żydami, chrześcijanami, muzułmanami czy buddystami.
Izrael ma wielki problem: ten kraj nie szanuje ludzi. To, co
Izrael robi, tylko dlatego, że nie uważa innych za ludzi,
jest wstrząsające, jak uderzenie w twarz. Skutki tego są
opłakane, również dla wizerunku Izraela. Izrael nie jest
żadną demokracją. Państwo żydowskie jest rasistowskie. Cały
świat powinien wiedzieć, że panujący tu ustrój to apartheid:
jeśli jest się Żydem, można jeździć dokąd się chce i robić
co się chce, a jeśli się nim nie jest, nie ma żadnego
dostępu do tych praw. Ten rasizm jest największym problemem
Izraela. Powiedzmy, że Stany Zjednoczone i Europa mogą
akceptować izraelskie bronie atomowe, ale jak mogą
usprawiedliwić tolerowanie apartheidu, takiego
faszystowskiego państwa?
Czy pan przypadkiem nie kontestuje prawowitości
Izraela?
– Oczywiście. Powiedziałem to zaraz po wyjściu z więzienia:
nie powinniśmy tolerować takiego państwa. Żydowskie państwo
Izrael jest przeciwieństwem demokracji. Potrzeba nam państwa
dla wszystkich obywateli, bez względu na ich wyznanie.
Rozwiązanie to jedno państwo dla wszystkich jego
mieszkańców, każdej religii, jak w zwykłych demokracjach
takich jak Francja czy Szwajcaria, a nie państwo wyłącznie
dla żydów. Państwo żydowskie nie ma żadnej racji bytu. Do
czego im potrzebny fundamentalistyczny reżim jak w Iranie?
Ludzie pragną demokracji, którą moralnie stać na szacunek
dla innych. Dziś mamy na Środkowym Wschodzie dwa religijne
reżimy fundamentalistyczne: Iran i Izrael, tyle, że
fundamentalizm izraelski jest nieskończenie bardziej
fanatyczny niż ten w Iranie.
Chce pan powiedzieć, że Izrael stanowi większe
zagrożenie niż Iran…? [8]
– Właśnie to chcę powiedzieć: chyba już wszyscy wiedzą, co
Izraelczycy robili Palestyńczykom od ponad pięćdziesięciu
lat. Najwyższy czas, by świat przejął się palestyńskim
holokaustem. Palestyńczycy tyle wycierpieli z powodu
pięćdziesięcioletniej izraelskiej tyranii. Dlaczego nikt
głośno nie mówi, że Izraelczycy nie uważają Palestyńczyków
za ludzi? Nie przyznają im żadnych praw, ciągle ich
prześladują, odbierają życie, w konsekwencji narażając
własną przyszłość.
Czy chciałby pan coś powiedzieć memu krajowi,
Szwajcarii, która jest depozytariuszem Konwencji Genewskich?
– Szwajcaria powinna zdecydowanie i głośno potępić
rasistowską politykę Izraela, te wszystkie gwałty na prawach
Palestyńczyków, muzułmanów czy chrześcijan. Każdy kraj
powinien wymagać od Izraela poszanowania podstawowych praw
nie-żydów, jak wszystkich ludzi. Pani wie, że nie mogę do
pani mówić, że mam zakaz rozmawiania z cudzoziemcami. Jeśli
mimo to mówię, ryzykuję, trudno. Izrael użył odszkodowań z
Holokaustu, by się zbroić, zniszczyć domy i własność
Palestyńczyków. Byłbym bardzo usatysfakcjonowany, gdyby pani
kraj dał mi paszport i pomógł opuścić ten kraj, Izrael.
Życie tu jest bardzo ciężkie. Jeśli się jest żydem, nie ma
żadnego problemu, a jeśli nie (albo gorzej), traktują bez
najmniejszego szacunku.
z Mordechajem Vanunu rozmawiała Silvia Cattori*
październik 2005
tłum./opr. Jerzy Szygiel
16/10/2005
Za: http://viva-palestyna.pl/news/felieton.php?news=felietony/000188.info
____________________________________________________________________________________________________
* dziennikarka szwajcarska (ISM Suisse);
[1] dziś – według różnych szacunków międzynarodowych
instytutów badań strategicznych – Izrael posiada od 150 do
800 bomb termojądrowych i wszystkie niezbędne środki
przenoszenia, by użyć tej broni w każdym zakątku planety
(jednak nie wszędzie natychmiast po podjęciu ew. decyzji);
ponadto Izrael dysponuje taktyczną bronią jądrową: setki
bomb neutronowych (obliczenia z lat dziewięćdziesiątych),
jądrowe pociski artyleryjskie, miny nuklearne itp.;
[2] zob. http://palestyna.com.pl/news/news.php?news=vivanews/2004/04/32213.php
[3] (Nuclear Non-Proliferation Treatry – NPT) – ratyfikowany
w 1970, początkowo przez pięć mocarstw (USA, Chiny, Wielka
Brytania, Francja, Związek Radziecki) zabrania posiadania
(poza tą piątką) broni nuklearnych i zezwala na użycie
energii atomowej do celów cywilnych;
[4] „ambiwalencja nuklearna” jest terminem dyplomatycznym
stosowanym w stosunku do Izraela. Uwzględnia on brak
oficjalnego potwierdzenia przez rząd izraelski posiadania
broni nuklearnych, przy jednoczesnej wiedzy wszystkich
pozostałych rządów, że Izrael je posiada (na podstawie
dodatkowych dowodów odkrytych już po rewelacji Mordechaja
Vanunu);
[5] oenzetowska Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej z
siedzibą w Wiedniu, laureatka pokojowej Nagrody Nobla 2005;
[6] rząd izraelski utrzymywał, że podziemna centrala w
Dimonie (właść. ok. 40 km od tej miejscowości) będzie mieć
wyłącznie zastosowanie cywilne. W 1960 Francja, która
zwątpiła w to oświadczenie, zrewidowała umowę i zadecydowała
o wstrzymaniu projektu;
[7] Republika Południowej Afryki po obaleniu apartheidu
zniszczyła swoje bronie nuklearne i przystąpiła do Traktatu
o nierozprzestrzenianiu broni jądrowych;
[8] zob. http://www.irak.pl/MartinvanCreveldpl.htm