Hasbara: Żydzi przejmują kontrolę nad internetem!
Uwaga, uwaga. Blogerzy na usługach Izraela są wśród nas. Całkiem
poważnie i formalnie zwerbowani przez izraelskie Ministerstwo
Integracji Imigrantów. Chodzi o słynną już a tajemniczą „hasbarę”.
Bójcie się bardzo.
Jak donosi telawiwski dziennik „Yediot Ahronot” (ale nie Aharonot,
jak podaje „Polityka”, która też o tym pisze) władze pozyskały ponad
tysiąc blogerów spoza Izraela, którzy na rozmaitych forach
internetowych mają przekonywać osoby krytykujące politykę Izraela do
izraelskich racji.
Blogerzy ci należą albo do żydowskiej diaspory w poszczególnych
krajach Europy, albo są świeżymi imigrantami z tych krajów w
Izraelu. Największy nacisk położono na Internet rosyjskojęzyczny,
który ma patrolować aż 350 osób. Forami anglofońskimi opiekuje się
250 „agentów”, hiszpańskojęzycznymi - 150. Dodatkowo 100 osób Izrael
rzuca na front francuski, a 50 - na niemiecki.
O wiele mniej agentów Izraela będzie się „opiekowało” internautami w
Holandii, Szwecji, Portugalii, Grecji - oraz, rzecz prosta, w
Polsce. Wizerunek Izraela mają poprawiać za pomocą informacji i
argumentów, których dostarczy im izraelski MSZ.
Obecna akcja to drugi etap szeroko zakrojonej operacji, o której
nasza ulubiona żydowska gazeta „Ha'aretz” napisała 19 stycznia.
Pozyskano wtedy około miliona internautów, biegłych w rozmaitych
językach, którzy zgodzili się walczyć ochotniczo za państwo
żydowskie w cyberprzestrzeni. Informację tę podała Erez Halfron,
dyrektor generalna Ministerstwa Intergracji, która na łamach
„Jerusalem Post” wystosowała apel następujący:
Wzywam wszystkich nowych imigrantów w szeregi izraelskiej
hasbary, by wsparli poprawę wizerunku kraju na świecie.
Wytyczne były proste. Ministerstwo kierowało owych ochotników do
„problematycznych” witryn, na których próbowali „walczyć z
antysyjonizmem” poprzez skupienie uwagi internautów na „prawie
Izraela do obrony przed terroryzmem”. (Miło nam zawiadomić, że
również Pardon został chyba uznany przez departament informacji
ministerstwa za portal „problematyczny”.
Dla przykładu: jeden z naszych tekstów szeroko i agresywnie
komentowali w języku angielskim internauci z Jerozolimy i Tel Awiwu.
Wtedy zastanawiałam się, skąd ich przywiało. Teraz sprawa się
wyjaśniła. Hasbara).
Hasbara (hebr. wyjaśnienie), czyli dyplomacja publiczna, to szerokie
pospolite ruszenie, skupiające wiele organizacji walczących na
świecie o dobre imię Izraela. Stała się głośna również w polskim
Internecie jako element odwiecznego żydowskiego spisku. Jednak
stanowi po prostu jeden z programów, które realizuje rząd Izraela.
Eli Aflalo, minister ds. intergracji imigrantów:
W ostatnich latach ministerstwo zainwestowało sporo środków w
rozwój działalności w cyberprzestrzeni, rozumiejąc że Internet jest
kluczem do przyszłości. Postanowiliśmy odpowiedzieć na wyzwanie i
spróbować stworzyć zasób komentatorów, którzy w różnych językach
będą w stanie polepszyć PR Izraela w przestrzeni wirtualnej i
odpowiedzieć siejącym nienawiść wrogom Izraela.
Słowem, jedno przynajmniej jest pewne: hasbara nie jest żadnym
spiskiem, tylko jawnym ruchem propagandowym. Nie chodzi o tajną
grupę, która w Polsce „manipuluje manipulatorami” w mediach, ze
szczególnym naciskiem na „Wyborczą” i TVN. Ale że „spontaniczne”
reakcje obrońców polityki Izraela mogą być zaplanowane w izraelskim
MSZ - to rzeczywiście sprawa zabawna.
Spisku więc nie ma - jest za to coś na kształt manipulacji. Ale
jeśli ktoś manipulacje lubi, może się wręcz do hasbary zapisać:media@moia.gov.il.media@moia.gov.il. Trzeba
podać imię, nazwisko, telefon, e-mail oraz języki, którymi się
włada. I cierpliwie czekać na
Mossad.