Mossad w Nowej Zelandii cz. 2
Shemi Tzur
Kilka dni temu pisałem na NA o agentach Mossadu w
Nowej Zelandii, których siatkę odkryto przypadkowo podczas
trzęsienia ziemi w miejscowości Christchurch. Dziś nieco
więcej szczegółów na ten temat.
Tuż potrzęsieniu ziemi w Nowej Zelandii, izraelski ambasador
osobiście odprowadził na lotnisko obywateli Izraela
legitymujących się wieloma paszportami. Powiedział, że była
to z jego strony uprzejmość wobec młodych Izraelczyków,
wędrujących z plecakami po Nowej Zelandii i zszokowanych
śmiercią kolegi, który zginął przywalony kawałkiem betonowej
ściany, podczas gdy wszyscy usiłowali wydostać się z miasta
mikrobusem. Znawca tematu, były pracownik Pentagonu i trener
agentów wywiadu Paul Buchanan – w wywiadzie udzielonym
nowozelandzkiemu portalowi informacyjnemu Stuff –
powiedział, że powodem obecności izraelskich agentów Mossadu
w Nowej Zelandii była potrzeba zdobycia legalnych paszportów
tego kraju. Nowa Zelandia ma w świecie doskonałą reputację i
paszporty tego kraju cieszą się znacznie większym zaufaniem
niż np. Izraela.
Wg Buchanana paszporty te miały być użyte podczas
przeprowadzania tajnych operacji łącznie z popełnianiem
przestępstw czy nawet dokonywaniem zabójstw – jeśli taki był
cel Mossadu. Czterech Izraelczyków, którzy opuścili Nową
Zelandię nie było – wg Buchanana – pierwszorzędnymi agentami
Mossadu a zaledwie „sayanin”, czyli pomocnikami
zdobywającymi środki, i dokumenty dla agentów z większym
doświadczeniem.
Zaraz po trzęsieniu ziemi Benjamin Netanyahu dzwonił do
nowozelandzkiego premiera (Johna Keya również Żyda) cztery
razy. Izraelski rząd wydał wówczas oświadczenie, że został
poproszony przez Nowozelandczyków o pomoc, której skwapliwie
udzielił. Krótko po tym kordon bezpieczeństwa jakim otoczyła
nowozelandzka armia teren dookoła Christchurch zatrzymał
izraelski team ratowników, którzy nie dysponowali żadnym
dokumentem uprawniającym ich do jakiejkolwiek akcji na
terenie Nowej Zelandii. Poproszony o wyjaśnienia ambasador
Izraela – Shemi Tzur – oświadczył, że grupa działała na
zlecenie rodziców jednego z obywateli Izraela, który zginął
w katastrofie.
Obywatelem, który stracił życie w trzęsieniu ziemi był
niejaki Ofer Mizrahi – ten, który z trzema innymi kolegami
jechał pechowym mikrobusem. To przy nim znaleziono co
najmniej 5-6 nowozelandzkich paszportów. Ambasador Izraela
osobiście odwiózł jego kolegów własnym samochodem na
lotnisko, tłumacząc to tym, że młodzi ludzie byli zbyt
zszokowani tym co się stało, by podróżować bez opieki, więc
ambasador – mając dobre serce – osobiście pomógł rodakom
(sic!). Przypuszczenia, że ci młodzi ludzie mogą mieć coś
wspólnego z Mossadem ambasador nazwał science fiction.
Przyznał on jednak, że Mizrahi miał przy sobie więcej niż
jeden paszport, ale uznał za plotkę, że tych paszportów było
sześć. Mizrahi wg. słów ambasadora miał być bardzo popularną
osobą w Izraelu, tymczasem założona dla niego strona pamięci
na Facebooku ma mniej niż 10 wpisów, a wiele z komentarzy
nie należy do zbyt uprzejmych.
W 2004 r. nowozelandzkie służby SIS wykryły, że Mossad
usiłował nielegalnie pozyskać nowozelandzkie paszporty.
Aresztowano wówczas 4 agentów, z których dwóch skazano na 6
miesięcy więzienia. Tym razem SIS podejrzewa, że oprócz
paszportów chodziło o coś jeszcze. Po trzęsieniu ziemi w
Christchurch nowozelandzkie służby skrupulatnie zbadały
komputery policyjne, podejrzewając, że w zamieszaniu podczas
kataklizmu, agenci Mossadu mogli się do nich włamać i
wprowadzić do centralnej bazy policyjnych danych software,
pozwalający im kontrolować działania policji tego kraju.
Ekspert w kwestiach związanych z działalnością SIS –
nowozelandzki dziennikarz Nicky Hager – powiedział, że w
każdym przypadku znalezienia przy kimś wielu paszportów
oznacza, że być może mamy do czynienia ze szczególnie
niebezpiecznym przestępcą. Jeśli jednak taki człowiek
pochodzi z Izraela, natychmiast kojarzy się to z działaniami
Mossadu.
Za: http://nowaatlantyda.com/2011/07/25/mossad-w-nowej-zelandii-cz-2